W ćwierćfinale Pucharu Polski Wisła Kraków po dogrywce i szalony meczu wyeliminowała Widzewa Łódź (2:1), a w środę pokonała innego ekstraklasowca - Piasta Gliwice (2:1), a pierwszego gola na samym początku spotkania zdobył Szymon Sobczak. - Mówiłem chłopakom, że od początku musimy narzucić twarde warunki, szczególnie że gramy u siebie... Wiemy, jak dawno Wisła nie grała już o jakiekolwiek trofeum. Stadion po końcowym gwizdku odleciał, ale my musimy już myśleć o meczach ligowych - podkreślał Sobczak po środowym spotkaniu. Mecz Wisła - Piast na stadionie oglądał komplet - 33 tys. widzów. Tysiące planują także wyjazd na finał do Warszawy, ale na ten moment nie jest to możliwe. Powód? Wisła jeszcze w listopadzie 2022 r., za zachowanie w meczu z Motorem w Lublinie, otrzymała zakaz wyjazdu na najbliższe dwa spotkania Pucharu Polski. Kary do dziś nie rozpoczęła nawet odbywać, bo od tamtej pory wszystkie spotkania w PP grała u siebie, więc teoretycznie kara cały czas obowiązuje. Finał PP. Kibice Wisły będą mogli jechać na Stadion Narodowy? W tej sprawie prezes Wisły Jarosław Królewski jest już w kontakcie z prezesem PZPN-u Cezarym Kuleszą. - Rozmawialiśmy podczas ostatniego spotkania Ligi Biznesowej. Nie wyobrażam sobie, że kibice Lecha parę lat temu dostali dyspensę z takiego samego zakazu, jaki nas teraz obowiązuje, a my mielibyśmy jej nie dostać. Mam złożyć pismo, ale myślę, że to jest oczywiste, że kibice Wisły pojadą na ten mecz. Nie wyobrażam sobie innej decyzji, bo to byłoby już totalnie nie fair. W szczególności, że precedens w przyszłości istniał - podkreślał Królewski po półfinale. Później jednak prezes Wisły postawił sprawę bardziej zdecydowanie. - Jeśli kibice nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub odda mecz walkowerem - napisał Królewski w mediach społecznościowych, czym wywołał burzę. Okazuje się jednak, że podobnie jak prezes myśli przynajmniej część piłkarzy. Sobczak jeszcze nigdy nie był na Stadionie Narodowym, ale przyznaje, że ostatnio przejeżdżał nieopodal i marzył, by wystąpić na nim podczas finału Pucharu Polski. By odpowiednio nastroić się przed półfinałowym starciem, oglądał spotkania Wisły z 2011 r., gdy w dramatycznych okolicznościach krakowianie wyszli z grupy Ligi Europy. Pomogło, bo w środę był jednym z najlepszych zawodników, a gdy schodził z murawy, kibice skandowali jego nazwisko. - To dla mnie duże przeżycie, ale cały zespół zasłużył na bardzo duże pochwały. Pokazaliśmy jakość, choć Piast robił wszystko, co mógł, żeby odrobić straty. Wiedziałem jednak, że nie możemy już tego finału wypuścić z rąk - dla najbliższych, dla kibiców, dla ludzi, którzy tak długo na to czekali. W końcu stadion... To był dzień, który w pewnym stopniu zrekompensował kibicom te wszystkie cierpienia z ostatnich lat - uważa Sobczak. Teraz jednak Wisłę czeka powrót do ligowej rzeczywistości. Po zaskakującej porażce z Chrobrym Głogów, krakowianie spadli na piąte miejsce w tabeli, a w niedzielę (godz. 12.40) podejmują szósty Motor Lublin. - Awans do finału powinnyien zbudować nasz zespół. Do meczu na Stadionie Narodowym jeszcze daleko, a teraz trzeba w pełni skupić się na lidze - podkreśla Sobczak. Piotr Jawor