Wisła rundę zaczęła niespecjalnie dobrze. Wypadła z górnej ósemki i w niczym nie przypominała zespołu, który jesienią potrafił wdrapać się nawet na szczyt ligowej tabeli. Teraz wygląda jednak na to, że krakowianie złapali drugi oddech. Najpierw pokonali dobrze spisująca się Cracovię (3-2), a w niedzielę rozbili u siebie mistrza Polski aż 4-0.- Nastawialiśmy się na zwycięstwo, ale wynik to dodatkowy smaczek pokazujący, że możemy dużo osiągnąć. Bardzo się cieszymy, bo wierzyliśmy w wygraną, a jeszcze udało się po nią sięgnąć przy pełnym stadionie- cieszył się Lis. - Nie pozwoliliśmy Legii na zbyt wiele. Kontrolowaliśmy spotkanie i nie pozwoliliśmy rywalom dochodzić do sytuacji. Byliśmy bardzo skoncentrowani na swoich zadaniach i od pierwszej do ostatniej minuty myśleliśmy o zwycięstwie. Bardzo cieszy też to "zero" z tyłu - dodał. Dzięki wygranej piłkarze Macieja Stolarczyka wskoczyli na siódme miejsce w tabeli i według wyliczeń Łukasz Burligi, pomocnika Wisły, muszą w trzech spotkaniach zdobyć jeszcze co najmniej cztery punkty, by grać w "grupie mistrzowskiej". Najbliższą okazję do powiększenie dorobku krakowianie będą mieli już w środę, gdy w Sosnowcu zmierzą się z Zagłębiem.- Musimy iść za ciosem i pokazać, że mecz z Legią to nie był przypadek. Nie ma czasu na świętowanie, bo w środę już nikt o tym nie będzie pamiętał. Trzeba wyjść i zdobyć trzy punkty, bo są nam one bardzo potrzebne - podkreśla Lis. PJ