Zapis<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-legia-warszawa,5985" target="_blank"> relacji na żywo z meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa</a>Zapis r<a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wisla-krakow-legia-warszawa,id,5985" target="_blank">elacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Wisła - Legia</a> Dwa mecze, zero punktów, siedem bramek straconych, jednak strzelona - tak po restarcie sezonu prezentuje się dorobek Wisły Kraków. W zupełnie innych nastrojach są piłkarze Legii, którzy wygrali oba spotkania i kolejny raz wysłali jasny sygnał, że nie zamierzają zbaczać z kursu na mistrzostwo Polski. W pierwszej części można było mieć jednak poważne wątpliwości, która drużyna bije się o tytuł, a która walczy o utrzymanie. To gospodarze od początku ruszyli do ataku, a Legia jakby liczyła, że powtórzenie okazałego zwycięstwa z jesieni (7-0) uda się najmniejszym nakładem sił. Jednak już w 2. minucie Jakub Błaszczykowski zza pola karnego wysłał sygnał ostrzegawczy, a kwadrans później Lubomir Tupta był o centymetry od wepchnięcia piłki do siatki. W tym czasie Legia nieśmiało podchodziła pod pole karne krakowian, by później oddać im piłkę lub zakończyć akcję niecelnym dośrodkowaniem. O groźnym uderzeniu nie było nawet mowy.Wisła konsekwentnie szukała szansy i doczekała się w 29. minucie. Dawid Szot sprytnie zagrał do Tupty, ale jego strzał został zablokowany. Piłka trafiła jednak do Łukasza Burligi, a ten nie zamknął oczu, by uderzyć na siłę, tylko sprytnym kopnięciem po długim słupku dał Wiśle prowadzenie.Dopiero ten cios obudził Legię. Wicemistrzowie Polski zaczęli atakować częściej, ale pomysłu za wiele w tym nie było. Najlepszą sytuację miał Walerian Gwilia, ale głową uderzył tuż obok słupka. Później jeszcze Andre Martins i Luquinhas spróbowali uderzeń z dystansu, ale ataki gości na ogół kończyły się marnym dośrodkowaniem, a to było zdecydowanie za mało, by zaskoczyć defensywę Wisły, która grała w eksperymentalnym ustawieniu, z trzeba obrońcami.