Wisła Kraków nic nie wie o tym, że Lechia poluje na Stilicia. - Nie wpłynęła do nas od Lechii żadna oferta, ani nawet zapytanie od Lechii w sprawie Semira - powiedział nam rzecznik klubu Maksymilian Michalczak.Semir Stilić nie chce komentować całego zamieszania, skupia się na przygotowaniach z Wisłą do rundy wiosennej.Problem w tym, że Lechia wcale nie musi się kontaktować z Wisłą. Najpierw postara się podpisać, obowiązujący od 1 lipca 2015 roku kontrakt z zawodnikiem, a wówczas jej karty w negocjacjach z "Białą Gwiazdą" będą znacznie mocniejsze.Trudno się spodziewać, aby za półroczne wypożyczenie Stilicia udało się krakowianom uzyskać 600 tys. euro, bo taka jest klauzula odstępnego za tego zawodnika.Pewne jest jedno - każdy dzień zwłoki z podpisaniem nowego kontraktu Semira, potęguje szanse Lechii i ewentualnych innych klubów, które zapragną przejąć bodaj najlepszego reżysera gry w Ekstraklasie.Wisła jest w o tyle szczęśliwej sytuacji, że z przyczyn obyczajowych nie wchodzi w rachubę przeprowadzka Stilicia do najbogatszego polskiego klubu - Legii Warszawa. Będąc jeszcze w Lechu Poznań Semir zaśpiewał publicznie obraźliwą piosenkę pod jej adresem, za co został zawieszony.MiBi