Była 74. minuta meczu. Wojtkowski zmienił Martina Kosztala i za moment popędził w stronę bramki Lechii. Tam Rafał Boguski zagrał wysoką piłkę nad Duszanem Kuciakiem, a Wojtkowski nie miał większych problemów, by skierować ją do siatki.- Cieszę się, że znalazłem się w tej sytuacji i pomogłem drużynie w zdobyciu trzech punktów. Wiadomo, że przy jednobramkowym prowadzeniu wszystko mogło się jeszcze zdarzyć - cieszył się Wojtkowski.Pomocnik Wisły podkreślał, że nie tylko w tym meczu starał się jak mógł.- Jedyne co mi zostało, to dawać z siebie 100 proc. w każdym spotkaniu. Kocham ten sport, kocham piłkę, więc nie kalkuluję. Trudno nawet jest mi dać z siebie mniej niż 100 proc. - uśmiecha się.Po wygranej z Lechią Wisła jest liderem, choć przed sezonem wielu kibiców przepowiadało jej walkę o utrzymanie.- Lubię, gdy ludzie sceptycznie, a później boisko to weryfikuje - przyznaje Wojtkowski i dodaje:- Teraz jest moment euforii, ale to tylko chwila, bo później są już przygotowania do kolejnego meczu, do których podchodzimy już z chłodną głową - zapewnia.W kolejnym spotkaniu Wisła na wyjeździe zmierzy się z Pogonią Szczecin. Piotr Jawor