Fałszywy prorok gegenpressingu zbrukał dogmat: profesjonalną Wisłę ocalił jeden śmiertelnik. Kuba Błaszczykowski. Jego akcja przy udziale Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego spowodowała, że dzisiaj emocjonować się będziemy meczem z Piastem w PKO Ekstraklasie, a nie np. z Clepardią, czy Pcimianką. Owo zbrukanie na szczęście nie do końca się Hyballi udało. Kazimierz Kmiecik wcielił się w rolę rycerza strzegącego porządku w krakowskiej piłce, gdy własną piersią zasłonił ruganego, z pianą na ustach Rafała Boguskiego. Już po odprawieniu Niemca w sukurs przyszedł Mariusz Jop, który na wezwanie Białej Gwiazdy stawił się jak strażak do pożaru. Wisła pozbyła się tyrana, lecz dziury w drugiej linii zostały - kontuzje eliminują Vullneta Bashę i Patryka Plewkę. Dziś ostatni akcent sezonu. Na stole dużo więcej niż 330 tys. za wyższe - 13. miejsce w tabeli czy mamona z Pro Junior System. Leży tam batalia o nadszarpnięte zaufanie kibiców. Oczywiście miesiąc miodowy ratownikom, którzy zamienili się rok temu we współwłaścicieli klubu dawno już minął. Wiślackie socios chce trwałej poprawy sportowej. Na razie nie może się jej doczekać, a sezon, który miał być przejściowym, na przebudowę zespołu, został niewykorzystany do tego celu. Natomiast reakcje części fanów, zwłaszcza w internecie, były ostatnio anormalne. Aż strach pomyśleć, że partia przyjaciół Hyballi w pewnym momencie przerosła liczebnością tę Błaszczykowskiego. Jeden z trenerów, z którym o tym rozmawiałem, złapał się za głowę: - Ludzie tkwią mentalnie w erze Cupiała - europejskie puchary czekają za rogiem - skwitował. Marzena Sarapata, "Misiek" i Vanna Ly to był tylko koszmar, a nie przerażająca rzeczywistość, która na lata napiętnowała klub kłopotami. Żaden członek Partii Przyjaciół Hyballi nie widział ani jednego treningu jego treningu, nie słyszał, w jaki sposób traktuje podopiecznych, ale to mu nie przeszkodziło, by ułożyć teorię: "Hyballa jest świetny, to piłkarzom nie chce się ciężko pracować". Niemiec poniewierał wszystkich, nie znał żadnych świętości. Postanowił upokorzyć nawet Kubę Błaszczykowskiego. Odesłał go do trenowania z juniorami. Współwłaściciel, kapitan i żywa legenda klubu zrobił to bez słowa. Jak to on, nadstawił drugi policzek. Pewnie wielu na miejscu Kuby odprawiłoby Hyballę po takiej dywersji, jaką było blokowanie gry najlepszego piłkarza, odsuwanie od składu nawet sprowadzonego przez Niemca Mawutora, czy Daniela Hoyo-Kowalskiego, za którego grę Wisła zyskiwałaby punktu w Pro Junior System, a co za tym idzie, zyskałaby finansowo (krakowianie rywalizują z Górnikiem Zabrze o czwarte miejsce w PJS, czyli o 400 tys. zł (milion złotych dostanie czwarty zespół w PJS, a piąty tylko 600 tys. zł). W ostatnim okresie Hyballa szkodził Wiśle na wielu polach. Błaszczykowski w rewanżu miał się mu rzucić na szyję po golu strzelonym Lechowi Poznań? Nie, poszedł cieszyć się z tymi, dla których Wisła jest całym życiem, a nie przystankiem w karierze. Na początku roku wszyscy ulegliśmy jego urokowi. Hyballa był świetnym trenerem, z teorii nawet na szóstkę. Zdyskwalifikowała go jednak osobowość, miał we krwi deptanie drugiego człowieka. Chciał być jak Juergen Klopp, gdy wcielał idee fixe "gegenpressing ueber alles". Zapomniał jednak, że do powodzenia w tej robocie potrzebny jest jeszcze jeden filar, na którym buduje "Kloppo", powtarzając: - Trener, który nie kocha swoich piłkarzy, nie może być dobrym trenerem. - Nie da się tak pracować, gdy ktoś ma olbrzymią nawet wiedzę merytoryczną, ale jednocześnie jest człowiekiem skłócającym i niszczącym wszystkich wokół, uważającym się za kogoś lepszego głównie z tego powodu, że ma inny paszport. Na takiej taktyce daleko się nie zajedzie - powiedział mi mocny głos z szatni Wisły. Czy Wisła popełniła błąd, zatrudniając w listopadzie Hyballę i powierzając mu dwuletni kontrakt? Oczywiście, że tak, tyle że jesienią ubiegłego roku nikt tego nie wiedział, otwarcie nie ogłosił: "Wisło, nie bierz tego faceta". Dziś już mało kto pamięta kulisy tamtej decyzji. Wisła chciała wziąć Macieja Skorżę, ale na finiszu negocjacji ten trener się wycofał. "Biała Gwiazda" na jesienne derby szykowała już w roli ratunkowego trenera Grzegorza Mokrego, który asystował Arturowi Skowronkowi od lipca 2020 r., po odejściu Dawida Szulczyka. Klub działał pod presją czasu, a pośpiech na ogół jest złym doradcą. Dlatego nikt nie prześwietlił wystarczająco Hyballi, choć to nie było takie trudne. Takich wpadek można unikać, trzeba zatrudnić dyrektora sportowego. Na miejscu Kuby namówiłbym do powrotu na Reymonta Grzegorza Mielcarskiego, który osiadł w Krakowie. To on wespół z Jerzym Brzęczkiem i przy akceptacji Wernera Liczki doprowadził do transferu "Błaszcza" do Wisły w 2005 r. To on sprowadził pod Wawel Dana Petrescu. Ma świetne kontakty w Portugalii, Grecji - do dziś go tam cenią i pamiętają. Argument: "Nie stać nas na dyrektora sportowego" nie broni się wobec faktu chybionych transferów zagranicznych, które przecież też kosztują, nawet jeśli nie płacisz menedżerom czy klubom odstępnego. Mecz Piast - Wisła o g. 17:30 Transmisja w Canal+ Now i TVP Sport. Tekstowa w Interii. Gdzie oglądać ostatnią kolejkę PKO Ekstraklasy? Cracovia - Warta Poznań - Canal Plus Sport (Multiliga) Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk - Canal Plus Sport (Multiliga) Lech Poznań - Górnik Zabrze - Canal Plus Film (w całości) i Canal Plus Sport (Multiliga) Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała - Canal Plus Premium, Canal Plus 4k (w całości) i Canal Plus Sport (Multiliga) Piast Gliwice - Wisła Kraków - Canal Plus Now i TVP Sport (w całości)Canal Plus Sport (Multiliga) Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa - Canal Plus Sport (Multiliga) Śląsk Wrocław - Stal Mielec - nSport+ (w całości) i Canal Plus Sport (Multiliga) Wisła Płock - Zagłębie Lubin - Canal Plus Sport (Multiliga)