Gdy Bogusław Cupiał zainwestował w Wisłę, każdy polski piłkarz marzył o tym, by w niej grać. Z zagranicy wracali nawet Grzegorz Kaliciak, Kazimierz Węgrzyn, Tomasz Frankowski, a żadnemu młodemu graczowi nie przyszłoby do głowy, by iść do krajowej konkurencji, choć przebić się nie było łatwo. Jeśli młodzi gdzieś szli, to tylko na wypożyczenie, by nabrać szlifów, doświadczenia, a później szturmować pierwszy skład "Białej Gwiazdy". Tak było choćby z braćmi Pawłem i Piotrem Brożkami. Paweł w ŁKS-ie, GKS-ie Katowice, a Piotr w ŁKS-ie i Górniku Zabrze ogrywali się, by później z Wisłą sięgać po mistrzostwa kraju.Dzisiaj jest inaczej. Młodzi nie wierzą w to, że w Krakowie wypłyną na szersze wody. Najpierw Paweł Stolarski wolał przejść do Lechii Gdańsk. Przed obecnym sezonem Wisłę opuścił - na własne życzenie - Tomasz Zając. Największa gwiazda mistrzów Polski juniorów z 2014 roku uznał, że lepiej mu będzie w Koronie Kielce.Teraz Wisłę opuszcza Konrad Handzlik. Wybrał Legię Warszawa.- Decyzja nie była łatwa, ale w Legii mam większą szansę na rozwój - powiedział serwisowi SKWK.pl Handzlik.- Jeśli faktycznie Handzlik opuścił Wisłę, to dla klubu wielka strata. Chłopak miał duży talent. Brałem go na treningi już jako piętnastolatka - powiedział nam były trener Wisły Franciszek Smuda. Handzlik to jeden z najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy w Krakowie, który przywykł do tego, że jest wyróżniany. Dwa lata temu został wybrany najlepszym graczem turnieju Coca-Cola Cup w Małopolsce, został też najlepszym strzelcem. W juniorskich drużynach Wisły wiódł prym, zazwyczaj występował w starszych kategoriach wiekowych i kwestią czasu było, kiedy pojawi się w kadrze ekstraklasowego zespołu. W pierwszym zespole widział go Smuda, na stałe dołączył go Kazimierz Moskal, ale młody rozgrywający dostał szansę tylko raz - w 15. kolejce tego sezonu wszedł na minutę w spotkaniu przeciwko Zagłębiu Lubin. Później siedział na ławce lub na trybunach. A dla mającego duże ambicje piłkarza to stanowczo za mało. Inna sprawa, że Handzlik był związany z Wisłą od 9. roku życia. Na treningi dojeżdżał codziennie ok. 50 km z Kalwarii Zebrzydowskiej. Często było tak, że wychodził z domu o 7 rano, a wracał późnym wieczorem. To zdecydowanie piłkarz, którego warto było zatrzymać. Mleko się jednak rozlało, a niespełna 18-letni Handzlik będzie się rozwijał w Warszawie.