Włosi raczej nie słyną z rzetelności w płaceniu. Wystarczy przypomnieć, że Catania do dziś przelewa Wiśle zaległe pieniądze za Michała Chrapka, którego krakowianie sprzedali blisko... cztery lata temu. Teraz przy Reymonta nikt jednak sobie nie wyobraża, żeby regulowanie płatności za Brleka trwało aż tak długo, choć do niedawna sprawa nie wyglądała optymistycznie. Konkrety na papierze 24-letni chorwacki pomocnik po dobrych występach w Wiśle (43 spotkania i 10 bramek w Ekstraklasie) latem był łakomym kąskiem na rynku transferowym, a najkonkretniejsza była właśnie Genoa. Jak się jednak okazało, konkrety były głównie na papierze. Wszystko dlatego, że do dziś Włosi zapłacili ok. 45 procent kwoty transferowej, czyli w okolicach miliona euro, a to oznacza, że Wiśle są dłużni jeszcze ok. 1,2 mln euro. Przy Reymonta bardzo liczą na te pieniądze, bo klub cały czas walczy o wyjście na prostą. Krakowianie zapewniają, że w umowie transferowej jest szereg zapisów, które ich zabezpieczają, ale cierpliwie czekają na 31 marca, bo do tego dnia każdy włoski klub musi mieć uregulowaną sytuację finansową, a sprawdzać będzie to tamtejsza komisja licencyjna. Wiele jednak wskazuje, że teraz odzyskanie pieniędzy od Genoi może być zdecydowanie prostsze niż się jeszcze niedawno wydawało, a wszystko dzięki Pietro Pellegriemu. "Wystarczy, bierzemy!" 16-letni napastnik to nie tylko wielka nadzieja włoskiej piłki, ale też jeden z najbardziej utalentowanych młokosów świata. Miał 15 lat, gdy pierwszy raz wystąpił w Serie A i stał się najmłodszym debiutantem w historii włoskiej ligi. Okazało się jednak, że nie był to tylko jednorazowy wyskok, bo na zakończenie poprzedniego sezonu znów otrzymał szansę i nawet strzelił bramkę AS Romie. W tym sezonie Pellegri zaliczył sześć spotkań, wbił dwie bramki Lazio Rzym, a to wystarczyło, by w AS Monaco powiedzieli: Wystarczy, bierzemy! Mistrzowie Francji przeanalizowali wiek zawodnika, umiejętności oraz kwoty, jakie obecnie płaci się za piłkarzy i uznali, że taki brylant jak Pellegri warty jest 25 mln euro, a tyle za 16-latka z Serie A nie zapłacił jeszcze nikt. Do tego w umowie zapisano różne bonusy, a także 10 proc. dla Genoi z kolejnego transferu napastnika (jeśli kwota przekroczy 40 milionów euro). Jeden z wierzycieli Przy Reymonta już wiedzą o tym transferze, ale nie wpadają w hurraoptymizm. Wszystko dlatego, że Genoa boryka się ze sporymi problemami finansowymi, a Wisła jest tylko jednym z wierzycieli. Mimo to informacja o potężnym zastrzyku gotówki w Genoi przyszła w dobrym momencie, bo może mieć wpływ na plany transferowe krakowian. Wisła zimą zatrudniła Nikolę Mitrovicia i Mateja Palcicia, ale sztab szkoleniowy liczy, że to jeszcze nie koniec wzmocnień. Piotr Jawor Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy