INTERIA.PL Co się stało panie trenerze? Przegrać "szóstką" z dziewiątym zespołem Czech?! Franciszek Smuda, trener Wisły: Nic się nie stało. Złapali na zmęczeniu naszych młodych chłopaków i przegraliśmy sparing. Ale Wisła w dobie Tele-Foniki nie dostała jeszcze "szóstki" nawet od Realu, czy Barcelony! - Zawsze musi być ten pierwszy raz. Poza tym, nie przyjechaliśmy do Turcji po to, żeby wygrywać. Mieliśmy inne zadania - do południa na treningach "dokładaliśmy do pieca", by naładować akumulatory na rundę wiosenną. Później następował mecz. Nie było przed nim żadnej taryfy ulgowej. Chłopaki wychodzili na przeciwnika na ciężkich nogach. W spotkaniu z Sigmą wytrzymali 25-30 minut, a później padli i posypały się bramki. Trochę mało bramek strzelaliście w Turcji - tylko dwie z Żetysu Tałdykorgan. Nie martwi to pana? - Koncentrowanie się na liczbie strzelonych bramek na obozie przygotowawczym - to nie u mnie. Powtarzam - obowiązywała prosta zasada: rano dostajesz w tyłek, a po południu musisz przetrwać na boisku grając mecz z silnym rywalem. Każdy miał szansę zagrać trzy pełne mecze w tak krótkim czasie. To był poligon, który będzie procentować. Czy tak wysoka porażka nie wpłynie demoralizująco na zespół? - Spokojnie, mamy nad tym pełną kontrolę. Każdy wie, że nie mogło być mowy o świeżości, wypoczynku, więc porażki w sparingach mogły się zdarzyć. Gdybyśmy dostali "szóstkę" w Gliwicach z Piastem w meczu ligowym, to mógłby pan krytykować, ale nie za Sigmę Ołomuniec. W Turcji pracowaliśmy ciężko z pełną premedytacją, "na żyłę". Do pierwszego meczu ligowego zostały nam dwa tygodnie, więc zdążymy złapać świeżość. - W marcu 2013 roku Bayern w meczu ligowym włożył Hamburgowi "dziewiątkę", niedawno z Werderem wygrał na wyjeździe "siódemką" i nikt tragedii nie robił, a wy się chcecie czepiać wyników sparingów?! - Już raz mnie życie nauczyło, że nie ma co się przejmować wynikami meczów towarzyskich. Kiedyś z Legią wygrałem, bądź zremisowałem 13 sparingów, a ledwie zaczęła się liga, jak dostaliśmy "czwórkę"! Dlatego przestałem się szarpać o wyniki w sparingach. Możemy przegrać w nich nawet 0-5, choćby z trzecioligowcem. Grunt, żebyśmy dobrze sobie radzili w lidze, bo to z niej żyjemy, a nie ze sparingów. - Myślę, że wszyscy kibice i dziennikarze też zrozumieją, że na obozie w Turcji było zapieprzanie, a nie zabawa w kolekcjonowanie dobrych wyników z gier kontrolnych. W sobotę na meczu z Czernomorcem Odessa obserwował was na żywo właściciel klubu Bogusław Cupiał. - I trafił mu się bardzo dobry mecz, wręcz kapitalny. Jak na ten etap przygotowań tempo było naprawdę dobre, a Czernomorec to niesamowicie silna drużyna. Trzecia-czwarta siła Ukrainy, z takim budżetem, że nie mamy się co nawet porównywać. Zapomnijmy o tym! Co się stało Piotrowi Brożkowi, że musiał pan po raz drugi wprowadzać na boisko Klaricia? - Piotrek zderzył się z rywalem i poczuł coś w kolanie, nie mógł grać dalej. Nie było sensu grać w dziesięciu, więc Klarić wrócił na boisko. Pod nieobecność chorego Marko Jovanovicia układa pan na nowo środek obrony. Kto na razie lepiej wypada u boku Głowackiego - Chavez czy Bunoza? - Na razie lepiej radzi sobie Bunoza, ale nic nie przesądzam. Do pierwszego meczu zostało nam trochę czasu. Po tych wszystkich sparingach mam obserwacje, wiem nad czym mamy pracować tuż przed startem ligi. Powtarzam - jeśli za dwa tygodnie będziemy tak przegrywać, to wtedy możecie we mnie walić ile chcecie! Rozmawiał: Michał Białoński