Sprawdź wynik meczu Wisła - Piast To reakcja na doniesienia, że Smuda miałby wrócić na Reymonta, by podjąć się misji ratowania Wisły przed degradacją. Przeciwna temu jest jednak część trybun. Jak się okazało - ta najbardziej chamska. Już w 4. minucie meczu Wisła - Piast rozpoczęło się obrażanie byłego selekcjonera reprezentacji Polski. I to w słowach, których nie wypada cytować. Festiwal żenujących przyśpiewek trwał, a niemal każda zawierała wulgaryzmy. Na płocie pojawił się także transparent "Smuda łapy precz od Wisły", który został przygotowany już kilka dni temu. Chwilę później trybuny zaczęły skandować "Patryk Małecki". Nie jest tajemnicą, że pomocnik Wisły najlepiej żyje z częścią trybun, tymczasem zupełnie nie po drodze mu właśnie ze Smudą. Cała sytuacja wzięła się z tego, że Cupiał planował, by w kryzysie po raz czwarty sięgnąć po Smudę. Tym bardziej, że do gaszenia sportowego pożaru niespieszno było wielu fachowcom, na czele m.in. z Maciejem Skorżą, który miał odmówić. Smuda pierwotnie też powiedział "nie". Później, z uwagi na dobrą znajomość z szefe Wisły i sentyment dla klubu gotów był wrócić na trzy miesiące, by - najpierw za darmo - ratować drużynę przed degradacją. Gdyby mu się udało, dalsza, płatna już współpraca, miała być przedmiotem dyskusji. Sprzeciw wobec powrotu Franza wyraziła jednak część kibiców. O tyle istotna część, że kontrolująca to, co się dzieje na trybunach przy Reymonta. Na wieść o tym, Smuda powiedział "pas". Wyznaje starą zasadę, że nie ma co się kopać z koniem. Choć sam ma grubą skórę i nie jedną obelgę w życiu zniósł, uznał, że kierowana pod jego adresem agresja i nienawiść mogłaby źle wpłynąć na zespół. A jak wielka i chamska potrafi być nienawiść, Smuda przekonał się podczas meczu z Piastem. Michał Białoński, Piotr Jawor