Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! Miśkiewicz wracał z Myślenic, z ostatniego treningu przed świętami. Do wypadku doszło na "zakopiance". Kilkanaście minut po Miśkiewiczu w tę samą trasę wyruszył trener Wisły Dariusz Wdowczyk.- Utknęliśmy w korku. Zastanawiałem się, co się wydarzyło. Przez myśl nam przebiegło, że jakiś wypadek. Nie wiedzieliśmy, że Michał brał w tym udział. Zatrzymaliśmy się, by zapytać, czy nic mu się nie stało - opowiada trener. - Najważniejsze, że nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Samochód to jest drugorzędna sprawa - dodaje Wdowczyk. - Dla mnie istotniejsze, że nie ma żadnego złamania. Samochód jest do kasacji, ale na szczęście Miśkiewiczowi nic się nie stało - zapewnia. Miśkiewicz stanie między słupkami bramki Wisły w niedzielnym meczu z Ruchem w Chorzowie.MiBi