<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole</a>Michał Białoński, Adrianna Kmak, Interia: W ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław, na dziewięć dryblingów wygrałeś wszystkie. Jak to się robi? Carlitos, napastnik Wisły Kraków: - Drybling jest zawsze dosyć ciężką rzeczą. Nie zastanawiam się, jak to robię. To przychodzi samo. Jedyne, co staram się zrobić, to by nie dopuścić, żeby przeciwnik dotknął piłkę. W przeszłości zwracałeś uwagę na to, żeby być dobrym dryblerem? Jakie predyspozycje są ważne u piłkarza, żeby to osiągnąć? - Od małego lubiłem dryblować. Na początku robiłem to z piłką wokół krzeseł. Może to niekoniecznie przekłada się na to, jak teraz robię to na boisku, ale to ważna umiejętność dla zawodnika, żeby umieć minąć przeciwnika. Masz świadomość tego, że dzisiaj dobry drybling jest w cenie? Wszystkie drużyny bardzo dobrze przesuwają defensywę strefami. Messi czy Ronaldo to nieliczni piłkarze, którzy potrafią robić przewagę w dryblingu. - Jest to na pewno bardzo ważne i często się przydaje, na przykład w ciężkich sytuacjach. Pomaga też dostać się bliżej bramki przeciwnika czy stworzyć sobie okazję do strzelenia gola. Jeśli mogę, to lubię dryblować. Wielu ludzi uważa cię za najlepszego piłkarza w Ekstraklasie. Widziałeś już pewnie każdą drużynę w naszej lidze. Zgadzasz się z tą opinią? - Nigdy nie powiedziałbym, że jestem najlepszy, bo jest wielu zawodników, którzy charakteryzują się jeszcze lepszymi umiejętnościami niż ja. Jeśli chodzi o oglądanie meczów Ekstraklasy, to jak tylko mogę i znajdę czas, staram się to robić. Mam dostęp do Canal+ i lubię oglądać drużyny, z którymi mierzę się na boisku, bo podoba mi się ta liga. Nigdy jednak nie powiem, że jestem najlepszy. Myślę, że nie byłoby na miejscu mówić takie rzeczy. - Cieszy mnie, kiedy ludzie mówią, że jestem dobrym piłkarzem, bo tak wyrażam swoją grę na boisku i jestem po prostu szczęśliwy w tym, co robię. Nie zgadzam się jednak z opiniami, że jestem najlepszy. Wszyscy na pewno szanują to, w jaki sposób zdobywasz bramki i wygrywasz pojedynki. Nie sadzisz jednak, że czasami przesadzasz z egoizmem i nie dostrzegasz partnerów? W meczu ze Śląskiem była taka sytuacja, gdy szliście z Pawłem Brożkiem dwóch na jednego. Ty zamiast mu podać, strzeliłeś prosto w bramkarza. - Wszystko tak ładnie i prosto wygląda z góry, jeśli obserwuje się mecz z boku. Na boisku wydarzenia toczą się znacznie szybciej, przynajmniej takie wrażenie się odnosi. Nie zawsze jest się w stanie wszystko zauważyć. Wszystkie moje działania na boisku służą jednemu - interesowi drużyny, jej zwycięstwom. Z Jesusem (Imazem - przyp. red.), który strzelił gola, była taka sytuacja, że widziałem go w lepszej pozycji i podałem mu piłkę. O tym się nie mówi. W jednym z meczów, kiedy był jeszcze z nami Brlek (Petar Brlek odszedł z Wisły w połowie sierpnia do FC Genoa - przyp. red.), też podałem mu piłkę i padł gol. W pierwszej części wspomnianego meczu ze Śląskiem dostrzegłem Pawła, podałem mu piłkę, ale to niestety nie zakończyło się bramką. Nie warto się jednak nad tym rozwodzić, bo kiedy się czegoś nie widzi, nie można zareagować. Na boisku wszystko dzieje się naprawdę szybko. Fran Velez, kiedy przyjechał do Polski, cieszył się z tego, że polska liga jest bardzo fizyczna, bo jemu, defensywnemu pomocnikowi taki styl odpowiada. Tobie, jako technicznemu i niewysokiemu zawodnikowi to powinno przeszkadzać, a jednak sobie z tym radzisz. - Futbol to futbol, w każdym miejscu świata. Wiadomo, że każda liga może charakteryzować się czymś bardziej, ale koniec końców to jest ta sama gra. Jeśli zawodnik jest w formie, to nie powinno mu nic przeszkadzać. Ja się czuję bardzo dobrze. W Polsce gramy tak samo jak w Hiszpanii - 11 na 11, a nie np. 20 na 20. To byłoby istotną różnicą. Legia Warszawa to groźny zespół, mistrz Polski. Miała mały kryzys, bo zmieniła sztab trenerski, a później, po porażce z Lechem, piłkarzy zaatakowali kibice. Ostatnio jednak legioniści wygrali ważny mecz z Lechią i wydają się być na krzywej wznoszącej. - Widziałem ich ostatni mecz i mogę powiedzieć, że to dobry zespół. Jak oceniasz wasze szanse z Legią, która jest faworytem? - We wszystkich meczach jakie rozgrywałem czy to z bratem na podwórku, czy w klubie, zawsze wychodziłem na boisko z wiarą w zwycięstwo. Tak też będzie tym razem. Który zespół przykuł najbardziej twoją uwagę, jeśli chodzi o drużyny w Polsce? - Nie wymieniałbym jednego, konkretnego. Lubię polską piłkę i jest wiele zespołów, które chętnie oglądam. Masz przygotowaną jakąś specjalną "cieszynkę", jeśli strzelisz gola w meczu z Legią? - Coś specjalnego? Nie albo tak. Jeszcze nie wiem (śmiech). Rozmawiali Michał Białoński, Adrianna Kmak Druga część wywiadu z Carlosem Lopezem w przyszłym tygodniu. Początek meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa w niedzielę o godz. 18.