Gwizdy w kierunku wiślaków, oklaski dla ich rywali - w oparach absurdu piłkarze Wisły pożegnali się z Ekstraklasą. Nasłuchali się wyzwisk i naczytali obelg, ale nie zmieniło się jedno - znów zagrali słabo, i znów przegrali. Po meczu z Wartą trener Jerzy Brzęczek narzekał na skuteczność. - Po pierwszych 20-30 minutach powinniśmy prowadzić dwiema lub trzema bramkami, ale to przeciwnik jednak strzelił gola. Na koniec zabrakło nam jakości... To dla trudny okres, ale w takich sytuacjach trzeba się podnieść. I o to będziemy walczyć - podkreślał po meczu Brzęczek. Wszystko wskazuje na to, że to były selekcjoner otrzyma misję poprowadzenia 13-krotnych mistrzów Polski na zapleczu Ekstraklasy. Szkoleniowiec ma również otrzymać większe kompetencje i w dużej mierze będzie odpowiadał za transfery. CZYTAJ TAKŻE: Czystki po spadku. Najlepszy piłkarz opuści Wisłę! - Część zawodników musi z tego klubu odejść, ale to nie będzie takie proste. Muszą nastąpić zmiany w polityce transferowej. O bycie w Ekstraklasie w poprzednich sezonach decydowała obecność Kuby Błaszczykowskiego, Marcina Wasilewskiego, czy Pawła Brożka. Nie ukrywam, że już przygotowałem kilka transferów na następny sezon, gdybyśmy grali w Ekstraklasie. To byli klasowi piłkarze. Teraz ewentualne wzmocnienia to nie są łatwe sprawy. Przeprowadziliśmy wiele trudnych rozmów w ostatnich dniach - podkreśla Brzęczek. Po porażce z Wartą Wisła spadła na 17. miejsce w tabeli i do utrzymania zabrakło jej pięciu punktów. Z kolei bilans Brzęczka przy Reymonta to 10 punktów w 13 spotkaniach. - Te statystyki są straszne. Możemy ćwiczyć taktykę, ale na końcu zawodnicy na boisku muszą trafić w bramkę. To jest dla mnie największe rozczarowanie. Nie widziałem braku zaangażowania. Brakowało nam jednak umiejętności gry w sytuacjach stresowych i pewności siebie - uważa Brzęczek. Co dalej z Wisłą Kraków? Teraz krakowian czekają gorące dni i przygotowywanie kadry na I ligę. Treningi przed startem sezonu wiślacy mają zacząć 13 czerwca. PJ