- Musimy ściągnąć kogoś do ataku, bo gdyby nie daj Boże stało się coś Pawłowi Brożkowi, to możemy mieć kłopot - powiedział trener Wisły Franciszek Smuda. Okazuje się, że wiślacy na dniach mogą już sprowadzić wartościowego, młodego napastnika z ligi zagranicznej. Weryfikowali go na żywo skauci "Białej Gwiazdy" - Maciej Żurawski i Ryszard Czerwiec. - Staramy się, żeby trafił do nas rasowy napastnik. Nasz skaut i przyjaciel Maciek Żurawski zrobił wszystko, żeby wzmocnić nasz atak. Przedstawiliśmy swoją ofertę, teraz czekamy - powiedział Smuda. Zaznaczył też, że możliwości finansowe Wisły są ograniczone. - Nie jesteśmy Bayernem Monachium, więc nie stać nas, by wyjąć z kieszeni 300 mln euro i "bum" na transfery - mówił obrazowo Franz. - Musimy kombinować, żeby coś dostać. I tak jesteśmy szczęśliwi, ze Semir Stilić przyszedł do nas, bo to piłkarz ponadprzeciętny. Jeśli jest dobrze przygotowany, to stanowi duże wzmocnienie - ocenia Smuda. Maciej Żurawski nie chciał zdradzić szczegółów odnośnie tego napastnika. - To młody chłopak, poniżej 25. roku życia. Mamy ograniczone możliwości finansowe, ale zważywszy na to i w porównaniu do innych propozycji, ten chłopak i tak wygląda naprawdę nieźle. W ciągu kilku najbliższych dni się wyjaśni, czy on trafi do nas - powiedział "Żuraw". Franciszek Smuda dodał, że wobec zakontraktowania Stilicia Wisła nie będzie korzystać z Argentyńczyka Diego Manicero. - Nie brakuje nam już ofensywnych pomocników. A gdyby któryś z nich doznał kontuzji, to za cztery tygodnie zacznie już trenować Rafał Boguski, który ma już za sobą artroskopię kolana - powiedział były selekcjoner. Autor: Michał Białoński