Podczas domowego meczu Wisły Kraków z Pogonią, mimo znakomitej frekwencji (ponad 17 tysięcy kibiców), zabrakło prowadzenia zorganizowanego dopingu. Zasiadający dotychczas na trybunie najzagorzalszych fanatyków postanowili w taki sposób zaprotestować przeciwko decyzji klubu, który zabronił im wniesienia na stadion flag.Dla nikogo tajemnicą nie jest, że kością niezgody stało się kilka flag, na których symbole nawiązywały do grupy "Sharksów". To grupa mająca silne powiązania z Pawłem M. pseudonim "Misiek", czy sekcją "Trenuj Sporty Walki", z ramienia którego Marzena Sarapata objęła władzę w Towarzystwie Sportowym Wisła, a później także w Wisła SA, doprowadzając spółkę na krawędź bankructwa.Choć w spotkaniu z Pogonią nie było prowadzonego zorganizowanego dopingu, to kibice przez cały mecz aktywnie wspierali swoją drużyną. Nawet, gdy ta przegrywała 0-3 na trybunach nie milkły śpiewy. "Władze Pogoni zwróciły się do mnie wtedy: To coś niesamowitego! Przepiękny obrazek" - napisał na Twitterze prezes Wisły Rafał Wisłocki.W podobnym tonie w mediach społecznościowych wypowiadał się Jarosław Królewski, który nie zamierza dopuścić, by na stadionie ponownie pojawiły się kontrowersyjne flagi, bądź pozdrowienia dla osób z półświatka przestępczego. Podkreśla, że w tej sprawie pozostanie nieugięty, choć jest otwarty na dialog z kibicami.Zaognianie konfliktu na trybunach nie jest nikomu na rękę, ale z drugiej strony sytuację przy Reymonta uważnie monitoruje miasto, z którym klub negocjuje umowę wynajęcia stadionu. Jeśli na trybunach pojawią się flagi "Wisła Sharks", dla miasta może to być wyraźny sygnał, że klub porzucił drogę uzdrawiania "Białej Gwiazdy", którą nad krawędź upadku doprowadzili ludzie z sekcji "Trenuj Sporty Walki". Już za dwa tygodnie odbędzie się przy Reymonta derbowe spotkanie z Cracovią, na którym pojawić może się nawet do 2 tysięcy kibiców gości. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> Zapraszamy Was do dyskusji na ten temat. Czy Wisła ma rację, konsekwentnie zabraniając wnoszenia flagi pseudokibiców "Wisła Sharks"? Sypoleusz pisze pod tekstem: "Świetna decyzja i konsekwencja nowych władz naszej Wisły. Ani kroku wstecz. Doping w niedziele był świetny. Nie potrzebujemy żadnych gości bez serca dla Wisły ani ości."Z kolei "Tygrys" porównuje naszą rzeczywistość stadionową do tej z Premier League: "Bylem niedawno w Southampton na meczu ligi angielskiej. Nie widziałem żadnego policjanta wokół stadionu. Na stadionie żadnych flag rac petard. Anglicy dali rady. A poza tym, wspaniale przeżycie.""Hadra" zwraca uwagę na fakt, że teraz, przy bardziej kulturalnym dopingu na stadionie Wisły nie trzeba zatykać dzieciom uszu:"Jestem fanem i kibicem aktywnym Wisełki długie,długie lata ale nigdy nie popierałem i nie popieram kibiców którzy chodzą na mecze dla rozróby, ciągnąc korzyści z klubu. Sharksi niech jadą do Rzymu tam z Lazio niech robią, co chcą. Flaga Sharksów nie ma nic wspólnego z klubem, to z jakiej racji ma być prezentowana na meczach.Tak trzymać, bez Sharksów Wisełka będzie bogatsza, a matki dzieciom nie będą zatykały uszu. Jeszcze jedno, co doprowadzało nie tylko mnie do szału - kibicowanie." Czekamy na kolejne głosy! WG, MB