O rezygnacji z Punoszevaca poinformowaliśmy jako pierwsi <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/wisla-krakow/news/wisla-zatrudnila-pomocnika-i-zwolnila-napastnika,1430618,4651">(sprawdź!).</a>. Klamka w sprawie młodego serbskiego napastnika zapadła w tym samym momencie, co decyzja o zatrudnieniu Issa Ba. Serb okazał się być perspektywicznym zawodnikiem, ale w chwili obecnej nie stanowiłby wzmocnienia dla mistrzów Polski. O ile Punoszevac potrafił jeszcze zdobywać gole i to w pierwszym sparingu, jaki zagrał w barwach Wisły (z Karpatami Lwów), o tyle Poljak niczym się nie wyróżniał. Ma niejasną sytuację i nie zachwycił Na dodatek chorwacki pomocnik jest w sporze ze swym dotychczasowym klubem - tureckim Eskisehrisporem. Poljak razem z menedżerem zwrócili się do FIFA o rozwiązanie kontraktu z zalegającym mu sporo pieniędzy klubem, ale sąd FIFA jest zawalony tego typu sprawami i rozwiązanie sporu może rychło nie nastąpić. Najlepszy dowód, że do dzisiaj FIFA nie rozstrzygnęła sporu między Wisłą, Adamem Kokoszką i jego Empoli Calcio, do którego stoper przeniósł się powołując się na prawo Webstera, przy czym do krakowskiego klubu nie wpłynęły nawet niewielkie wynikające z tego regulaminu kwoty. Z nieoficjalnych informacji wynika, że "Biała Gwiazda" nie złożyła broni w sprawie sprowadzenia napastnika Dawida Nowaka. Krakowianie są skłonni porozumieć się z jego klubem - PGE/GKS-em Bełchatów (odstępne na poziomie 300-400 tys. euro), ale gorzej z samym piłkarzem. Nowak spodziewa się kontraktu na poziomie 400 tys. euro, gdyż nie czuje się gorszy od swego kolegi Łukasza Garguły, który zgodził się na przeprowadzkę z Bełchatowa do Krakowa za taką właśnie stawkę. W całej sprawie jest tylko jedno "ale". W momencie pozyskiwania "Guły" <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> Wisły nie były zdruzgotane katastrofalną porażką z Levadią i tylko trochę mniej niszczącymi budżet półrocznymi występami w Sosnowcu przy pustawych trybunach. Za Levadię płacą też młodzi wiślacy Po tych dwóch kataklizmach cięcia przy Reymonta są do tego stopnia ostre, że nie tylko nie ma mowy o płaceniu komukolwiek kontraktu powyżej 300 tys. euro (zrezygnowano z przedłużenia umowy z Maurem Cantoro, który zarabiał 350 tys. euro, czy z pozyskania Carlosa Costly'ego), ale też oszczędności odbijają się czkawką drużynie Młodej Ekstraklasy Wisły, która nie zawiniła przecież przy porażce z Levadią. Jesienią młodzi wiślacy do nawet najbardziej oddalonych od Krakowa klubów musieli podróżować w dniu meczu i to z własnym prowiantem, gdyż klub obciął im diety. Mało tego, gdy młody obrońca Wisły - Michał Jania doznał kontuzji podczas meczu Młodej Ekstraklasy, na operację rekonstrukcji plastycznej więzadeł krzyżowych 20 tys. zł musiał wyłożyć.... jego ojciec. Tak jakby zawodnik wywrócił się podczas jazdy na nartach. W głównym stopniu łataniem dziury budżetowej było podyktowane sprzedanie do Śląska Wrocław Piotra Ćwielonga za około 800 tys. zł. Na taki ruch (sprzedanie, a nie wypożyczenie krajowej konkurencji młodego, perspektywicznego napastnika) jeszcze rok temu Wisła by się nie zgodziła. Walka z czasem o Brożka Wobec kłopotów ze znalezieniem nowego napastnika tematem numer "jeden" przy Reymonta jest walka z czasem i doprowadzenie do pełnej dyspozycji Pawła Brożka. Na razie as atutowy ataku mistrzów Polski nie jest w stanie podjąć pełnych obciążeń treningowych, więc nie ma też mowy o gry w piłkę. Jeżeli sytuacja nie poprawi się do końca tygodnia, Paweł nie pojedzie na drugi obóz z Wisłą, do Hiszpanii, na którym zostaną rozegrane cztery sparingi. A to by oznaczało, że najwcześniej na boisku zobaczylibyśmy go końcem marca. - Nie tracimy nadziei w sprawie Pawła. Do poniedziałku pozostało dużo czasu - zwraca uwagę dyrektor Jarosz. Choć pierwszoligowy ŁKS z chęcią widziałby duet wiślaków: Krzysztof Mączyński - Łukasz Burliga u siebie, klub z Reymonta nie potwierdza, że do wypożyczenia tych zawodników na pewno dojdzie. - Na razie pewne jest jedno, że zarówno Łukasz, jak i Krzysztof jadą z nami do Hiszpanii. Decyzje w ich sprawie zapadną dopiero po tym obozie - powiedział nam Jakub Jarosz.