Narzekamy, że naszym klubom tak szybko przychodzi grać w rundach kwalifikacyjnych Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej. Jednak sami sobie jesteśmy winni. W ostatnich pięciu latach tylko Lech Poznań postarał się o sukcesy w Europie. Reszta zespołów szybko przegrywała - także ze słabeuszami. Odzwierciedla to ranking UEFA (Europejskiej Unii Piłkarskiej), w którym znajdujemy się na 24 miejscu. Warto zaznaczyć, że gdyby nie zdobycze Lecha z sezonu 2008/2009 oraz 2010/2011, to Polaka byłaby około 30. miejsca - na 53 federacje. Wisła nie pokazała dobrej gry. Wymęczyła zwycięstwo z mistrzem Łotwy. Jednak "pierwsze koty za płoty". Wierzę w pracę dyrektora sportowego Stana Valckxa i umiejętność poskładania tej drużyny przez trenera Roberta Maaskanta. Pojawił się zarzut pod adresem Holendrów, że przychodzą piłkarze mało perspektywiczni, jak Serb Ivica Iliev, czy Holender Michael Lamey. Walka o Ligę Mistrzów trwa jednak tu i teraz. A doświadczenie Ilieva, czy Lameya w najbliższych tygodniach może okazać się nieocenione. Wisła - dzięki oku Valckxa - z czasem z zaciągu "lato 2011" może wypromować takich zawodników, jak Izraelczyk Dudu Biton (rocznik 1988), czy Serb Marko Jovanović (również rocznik 1988). Zagadką jest Argentyńczyk Gervasio Nunez (także 1988 rok urodzenia). Boję się - na przykładzie innych Argentyńczyków Andresa Riosa z Wisły i Alejandro Cabrala z Legii - że będzie statystą. Na razie "Biała Gwiazda" gra w jednostajnym rytmie. Wyjątkowo ociężały jest Patryk Małecki. W Rydze najlepszym zawodnikiem Wisły był Izraelczyk Moar Melikson, ale też jakby bez tej charakterystycznej dynamiki. Zapewne na dniach podopieczni Maaskanta odzyskają świeżość i... zagrają w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Co do Śląska, to również jestem optymistą. Ta drużyna w poprzednim sezonie miał określony styl. Opierający się na defensywie. Co nie znaczy, że nie potrafił zaowocować zwycięstwami, a na koniec sezonu największą liczbą strzelonych bramek spośród wszystkich zespołów Ekstraklasy! Przed sezonem 2011/2012 trener Orest Lenczyk ma jeszcze większe możliwości. Sebastian Mila, który przykładnie pracował z Dundee United, powiedział: "Cały świat gra jednym napastnikiem, dlatego wydaje mi się, że Voskamp będzie rywalizował z Diazem". Tymczasem w trakcie drugiej połowy z 4 zespołem ligi szkockiej na boisku znalazło się miejsce i dla Argentyńczyka Cristiana Diaza i dla świeżo pozyskanego Holendera Johana Voskampa. Ten drugi po stu sekundach na murawie przekonał, że potrafi strzelać gole. Piłka bita ze skrzydła - po szarży Waldemara Soboty - wcale nie była łatwa. Voskamp uderzył ją znakomicie. Jak to jest możliwe, że Voskamp trafił do Śląska, a nie do pierwszej ligi w Holandii? - wszędzie słyszę to pytanie. Otóż dziś w futbolu jest globalizacja. Słabsze kluby w pierwszej lidze Holandii płacą po 10 tysięcy euro piłkarzom i ci są zadowoleni. Śląsk czołowym piłkarzom potrafi zapłacić nawet 20 tysięcy euro. Typowy łowca bramek, który w dwóch ostatnich sezonach w Holandii strzelił blisko 60 goli, może się okazać bezcenny dla wrocławskiego klubu. A Lenczyk może wpasować w zespół i Diaza i Voskampa. Jeśli chodzi o Argentyńczyka - byłego króla strzelców ligi boliwijskiej - razi jedno: niechęć do biegania. Bo umiejętności ma niebanalne - i na polską ligę i na Europę. Dyskutuj z Romanem Kołtoniem na jego blogu