- Mam problem z mięśniem i na 99 procent nie pojadę na zgrupowanie kadry. Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę - powiedział nam Maor Melikson. W Krakowie nie martwią się losami reprezentacji Izraela, tylko tym, aby błyskotliwy Izraelczyk o polskich korzeniach był w pełnej dyspozycji na 12 lipca, gdy "Biała Gwiazda" zagra następny mecz o stawkę - w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Arab z flagą Izraela na plecach trzymający Żyda na barkach - takie sceny na mistrzowskiej fecie tylko w Krakowie! Jeśli ktoś miał wątpliwości, że piłka nożna potrafi pokonać wszelkie podziały - polityczne, religijne i te na tle narodowym, w niedzielę się ich pozbył. Takie sceny obserwowaliśmy, gdy Nourdin Boukhari (jest muzułmaninem) nosił na barkach swego przyjaciela Meliksona. Mistrzem ceremonii na płycie Rynku Głównego, dokąd impreza przeniosła się dwie godziny po meczu z Polonią Warszawa był Patryk Małecki. Dorwał się do mikrofonu i ze sporą wprawą i znajomością przyśpiewek kierował tysiącami fanów. A to ich uciszał, a to im dziękował. - Za ten cały rok, podczas którego byliście z nami - mówił "Mały". Po tych słowach cała drużyna odśpiewała fanom "dziękujemy!", ci zrewanżowali się tym samym. Małecki wymyślił i naprędce nauczył kibiców nowej przyśpiewki, dedykowanej trenerowi Maaskantowi: "Roberto, Roberto!". Jeszcze na stadionie drużyna wręczyła szkoleniowcowi rower. Maaskant, jak na Holendra przystało, jest wielbicielem jazdy na rowerze. Ku uciesze kibiców trener na nowym trenerze zrobił rundę wokół murawy z nieoczekiwanym pasażerem - Małeckim - na bagażniku. "Szanowne Panie, Szanowni Panowie. Chciałem Wam podziękować za to, że byliście z nami" - przemówił Maaskant z Sukiennic do kibiców. Potem zaintonował czystą polszczyzną pierwszą zwrotkę hymnu Wisły: "Jak długo na Wawelu Zygmunta bije dzwon..." Z największą uwagą kibice słuchali jednak słów kapitana Radosława Sobolewskiego, który niechętnie udziela się w wywiadach. - Tak długiej wypowiedzi Radek nie udzielił od dwóch lat - żartował jeden z fanów "Białej Gwiazdy". - Łatwo jest kibicować, gdy drużyna gra ładnie i wygrywa, a Wy dzisiaj pokazaliście, że jesteście z nami także wtedy, gdy nam nie idzie - powiedział "Sobol", po czym ryknął do mikrofonu: "Mistrz, mistrz! Nasz TS!". "Mały", który jest duszą towarzystwa w szatni Wisły przypomniał fanom o fundatorze zabawy i organizacji o nazwie Wisła SA - Bogusławie Cupiale. 20 tysięcy ludzi na Rynku Głównym śpiewało: "Boguś Cupiał!" Teraz w sporej mierze od inwestycji właściciela Wisły będzie zależało, czy po 15 latach doczekamy się polskiego zespołu w Lidze Mistrzów. Na razie nie zanosi się na to, aby w batalii o Champions League miał krakowianom pomóc Marcin Baszczyński, z którym nie osiągnięto porozumienia w sprawie powrotu na Reymonta. - Wygląda na to, że kolejny sezon spędzę w Atromitosie Ateny - powiedział nam "Baszczu". Zobacz wielką fetę Wisły: