Wszyscy zachodzą w głowę, co się stanie z Wisłą. Najczarniejszy wariant przewiduje nawet wycofanie się Tele-Foniki z finansowania klubu. Mogłoby do tego dojść poprzez ogłoszenie upadłości zadłużonej po uszy spółki. Jedyna chyba dobra w tej sytuacji wiadomość jest taka, że właściciel klubu prezes Bugusław Cupiał nie składa broni. Jest ambitnym człowiekiem honoru, który nie chce żegnać się z Wisłą, leżąc na tarczy po rywalizacji z Levadią. Cupiał spróbuje jeszcze raz na nowo ułożyć klub. Na razie Cupiał unika kontaktu z pracownikami klubu. W odcięciu od nich, zastanawia się, jakie podjąć środki zaradcze. Czas nagli - zostaną wprowadzone najpóźniej we wtorek. Ale tym razem będzie wyjątkowo ciężko. Przez porażkę w Tallinie budżet rozleciał się na kawałki. Zakładał zyski z jednego transferu (Pawła Brożka lub Marcelo), a przede wszystkim wpływy z gry w fazie grupowej Ligi Europejskiej (3 mln euro). To miało pokryć straty wynikające z gry na wygnaniu, na wynajmowanym stadionie Zagłębia Sosnowiec. Nie udało się zarobić na pucharach, ani transferach, przez co prezesa Marka Wilczka czekają karkołomne zabiegi finansowe, by we wrześniu mistrz Polski nie stracił płynności finansowej. Już bez tarapatów związanych z porażką z Levadią kasa bywała pustawa. Przez to nikt nie dostał premii za mistrzostwo Polski, a pensje za czerwiec wpłynęły piłkarzom z dwutygodniowym opóźnieniem. Wisłę dotknął największy kryzys, jaki się zdarzył klubowi w erze Tele-Foniki. Co zrobi Cupiał? Zgodnie z najbardziej prawdopodobną wersją - zwolni dyrektora sportowego Jacka Bednarza. Natomiast na razie włos z głowy nie spadnie trenerowi Maciejowi Skorży. Skorża będzie musiał sobie jednak poszukać nowych współpracowników, gdyż losy Rafała Janasa (drugi trener), Jacka Kazimierskiego (trener bramkarzy) i Paolo Terziottiego (fizjolog) w Wiśle wydają się być przesądzone. Rada drużyny - Paweł Brożek, Radosław Sobolewski i Arkadiusz Głowacki spotkali się z pięcioma przedstawicielami Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. - Nie musieliśmy motywować chłopaków. Oni sami zdają sobie sprawę z konsekwencji porażki z Levadią - powiedział nam prezes SKWK Robert Szymański. Kibice oczekują, że piłkarze pokryją chociaż część strat, jakie spowodowali. Mogliby chociaż zrezygnować z premii za mistrzowski tytuł, ale jest to mało realne. Czytaj też <a href="http://sport.interia.pl/raport/wisla-liga-mistrzow/news/skorza-gotowy-odejsc,1343700">Skorża gotowy odejść!</a>