Pierwsza połowa była jak zły sen dla Sebastiana Rudola. Obrońca Motoru popełnił dwa błędy, które skończyły się dwoma golami. Najpierw Rudol źle przyjął piłkę, przejął ją Jesus Alfaro i popędził na bramkę. Pomocnik Wisły uderzył źle, ale piłka trafiła jeszcze w wykonującego wślizg Arkadiusza Najemskiego i wpadła do siatki. To jednak nie był koniec koszmaru Rudola. Osiem minut później otrzymał niedokładne podanie od jednego z kolegów i powinien jak najszybciej pozbyć się piłki, ale zamiast tego stracił ją, a za moment Angel Rodado podwyższył prowadzenie uderzeniem po długim rogu. Spotkanie mogłoby się jednak potoczyć zupełnie inaczej, gdyby nie interwencja VAR. W 14. minucie Rodado ostrym wślizgiem zaatakował Filipa Wójcika i sędzia Tomasz Kwiatkowski pokazał wiślakowi czerwoną kartkę. Po obejrzeniu powtórki arbiter zdecydował się jednak oszczędzić napastnika gości i zmienił decyzję na żółtą kartkę. W 61. minucie sytuacja Motoru z trudnej stała się beznadziejna. Alfaro uderzał na bramkę gospodarzy, ale to uderzenie ręką zablokował Piotr Ceglarz i sędzia podyktował rzut karny. - Podczas wślizgu Ceglarz ręce miał uniesione jak przy siatkarskim bloku - skomentował Łapiński, a za moment Wisła prowadziła już 3-0 po uderzeniu Rodado. W Wiśle jednak znów dały o sobie znać stare grzechy, a mianowicie stałe fragmenty gry, bo niespełna kwadrans później Najemski dał gościom nadzieję, strzelając bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Spotkanie do końca było emocjonujące, bo po analizie VAR sędzia w doliczonym czasie podyktował rzut karny dla Wisły, który wykorzystał Goku. Z tą decyzją nie mógł pogodzić się Kamil Wojtkowski i za protesty otrzymał czerwoną kartkę. Chwilę później na murawie znów zrobiło się gorąco i czerwone kartki otrzymali David Junka oraz Bartosz Wolski . Dzięki wygranej Wisła wskakuje na ósme miejsce, Motor jest czwarty. PJ