W 70. minucie spotkania Wisła Kraków - Arka Gdynia Biedrzycki opuścił boisko po otrzymaniu drugiej żółtej kartki. Ta decyzja nie wzbudziła kontrowersji, ponieważ faul był oczywisty. Zaledwie kilka minut później doszło jednak do sytuacji, która podzieliła kibiców. Piotr Starzyński został sfaulowany przez Martina Dobrotkę, co wyglądało na typowy faul taktyczny, znany jako DOGSO, który zazwyczaj skutkuje czerwoną kartką. Rozpędzony piłkarz Wisły miał piłkę pod kontrolą, znajdował się około 20-25 metrów od bramki, a przed sobą miał już tylko bramkarza Arki, co wskazywało na przerwanie realnej szansy na zdobycie bramki, a więc sytuację wymagającą wykluczenia. Doświadczony sędzia Sebastian Jarzębak postanowił jednak zastosować korzyść, ponieważ piłka trafiła pod nogi Ángela Rodado, który natychmiast oddał strzał na bramkę. Strzał był jednak niecelny, a sędzia przyznał rzut od bramki, co wywołało falę protestów wśród zawodników Wisły. Przez około dwie minuty trwała narada sędziów VAR, w której uczestniczyli Tomasz Wajda i Paweł Sokolnicki, po czym Jarzębak został wezwany do monitora VAR. Po obejrzeniu powtórek arbiter podtrzymał swoją pierwotną decyzję o przyznaniu rzutu od bramki, jednocześnie karząc Dobrotkę żółtą kartką, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę na boisku i trybunach. Wielkie emocje w meczu Wisła Kraków - Arka Gdynia. Sędziowie podjęli nierozsądną decyzję? Aby w pełni zrozumieć tę sytuację, warto przyjrzeć się metodologii oceny. DOGSO to sytuacja, w której zawodnik drużyny broniącej popełnia faul, przerywając przeciwnikowi realną szansę na zdobycie bramki (tzw. setkę). W takim przypadku sędzia powinien pokazać czerwoną kartkę. Jednak w tym konkretnym przypadku Jarzębak zadecydował o zastosowaniu korzyści, ponieważ piłka szybko trafiła do Rodado. Niestety, z perspektywy Wisły, korzyść okazała się iluzoryczna, gdyż strzał Hiszpana nie przyniósł żadnego efektu, a piłka minęła bramkę. Zgodnie z przepisami gry, jeśli sędzia zdecyduje się na zastosowanie korzyści po przewinieniu kwalifikującym się na DOGSO, czerwoną kartkę należy "obniżyć" do żółtej, co też miało miejsce w tym przypadku. Problemem pozostaje jednak fakt, że Jarzębak nie ukarał Dobrotki natychmiast, co sugeruje, że arbiter początkowo nie zakwalifikował sytuacji jako DOGSO, a dopiero zrobił to po obejrzeniu powtórek. Czy sędzia powinien stosować korzyść w meczu Wisła - Arka? Pytanie, czy sędzia w ogóle powinien stosować korzyść w takiej sytuacji, jest kluczowe. Teoretycznie, jeśli mamy do czynienia z przerwaniem realnej szansy na zdobycie bramki, sędzia może zastosować korzyść tylko wtedy, gdy drużyna atakująca ma klarowną szansę na zdobycie gola. Niestety, przepisy nie definiują jednoznacznie, czym jest taka "klarowna szansa", co pozostawia pole do interpretacji. Analizując tę sytuację, można zauważyć, że Rodado miał przed sobą dwóch obrońców i bramkarza, co z pewnością nie jest stuprocentową okazją bramkową. Z perspektywy Wisły, największą korzyścią byłoby natychmiastowe odgwizdanie faulu i wykluczenie z gry Dobrotki. Warto również zastanowić się, dlaczego w tej sytuacji interweniował VAR. Zgodnie z przepisami, VAR może interweniować m.in. w przypadku sytuacji, które mogą skutkować bezpośrednią czerwoną kartką. Wydaje się więc, że sędziowie VAR, Wajda i Sokolnicki, uznali, iż faul Dobrotki kwalifikował się na wykluczenie z gry, a korzyść przyznana Rodado nie spełniała kryterium "klarownej sytuacji". W związku z tym próbowali skorygować decyzję boiskową i doprowadzić do usunięcia Dobrotki z gry. Ostatecznie jednak sędzia Jarzębak nie zgodził się ze swoimi kolegami i po konsultacji przy monitorze, uznał, że doszło do faulu kwalifikującego się jako DOGSO, ale mimo to ukarał zawodnika Arki jedynie żółtą kartką, uznając że korzyść została zrealizowana. Sędziowie - szczególnie w erze VAR - często opóźniają sygnalizację, aby dokładniej ocenić sytuację. Wszystko wskazuje na to, że gdyby sędzia Jarzębak chwilę poczekał z zastosowaniem korzyści, miałby możliwość powrotu do faulu Dobrotki i wykluczenia zawodnika Arki za przewinienie kwalifikujące się jako DOGSO. Warto zauważyć, że od momentu faulu do chwili, gdy piłka opuściła boisko, minęło zaledwie pięć sekund. Decyzja Sebastiana Jarzębaka wzbudziła ogromne kontrowersje, a opinie na jej temat są podzielone. Czy sędzia podjął właściwą decyzję? W takich sytuacjach często mówi się, że ilu kibiców, tyle opinii, ale jedno jest pewne - zastosowanie korzyści w tym momencie nie przyniosło Wiśle żadnej przewagi, a jedynie dodatkowe emocje i frustrację. Arbiter podjął ryzyko, które w końcowym rozrachunku okazało się dla niego zgubne.