- Pierwsza połowa nie stała pod znakiem naszej przewagi nie dlatego, że chcieliśmy się dać wyszumieć Cracovii, tylko rywal był wyjątkowo defensywnie usposobiony. Rzadko się spotykam, żebym nawet ja jako obrońca miał "plastra" - analizował spotkanie derbowe "Baszczu". - Cracovia była nastawiona na przeszkadzanie nam i wyprowadzanie kontr. - Na szczęście mamy w zespole zawodników, którzy są w formie i strzelają gole po stałych fragmentach gry. I wykorzystujemy to! Marek Zieńczuk strzelił gole już chyba każdą częścią ciała. No, może kilka mu zostało na następne mecze - ma nadzieję obrońca wiślaków. Z czego wzięła się nerwowa dla Wisły końcówka spotkania derbowego? - Sytuacja prawie była wyjaśniona, ale pika wróciła w pole karne i straciliśmy gola. Później też było gorąco, ale dobrze spisywał się Mariusz Pawełek. Dobrze, że w tygodniu przed meczem organizm mu przeczyściło, bo widać, że to wyszło mu na plus - uśmiechał się łobuziarsko Marcin Baszczyński. Piłkarz dodał, żę po przerwie reprezentacyjnej, w trakcie której Wiśle brakowało siedmiu zawodników forma zespołu "zawsze jest niewiadomą". Dlatego wygrana w derbach na terenie rywala tym bardziej cieszy zespół z ul. Reymonta. Jak "Baszczu" ocenił smutnawą atmosferę "świętej wojny"? - Nie wnikam w to, co się dzieje w Cracovii. Próbuje się tam coś dobrego z kibicami zrobić, oby się to udało. Cieszę się, że przynajmniej nasi kibice stanęli na wysokości zadania - zakończył. Jak Wisła zareagowała na porażkę Legii z Odrą? - Obawiałem się, że nam również może się coś takiego przydarzyć, że drużyna wypadnie z rytmu. Dlatego do meczu z Cracovią przystąpiłem z tym większą rozwagą i koncentracją - przekonuje Marcin. Czy "Biała Gwiazda" poradzi sobie w spotkaniu z Legią, bez Arkadiusza Głowackiego, którego z gry wykluczają kartki? - Jeśli chcemy grać o wysokie cele, to musi być szybka korekta i trzeba sobie dać rady - mobilizuje siebie i zespół.