To był najsłabszy mecz Wisły w tym sezonie. Do przerwy krakowianie grali fatalnie i mogli przegrywać znacznie wyżej. Dwie bramki słusznie jednak zostały anulowane przez VAR, ale przy trafieniu Marcela Błachewicza żadnych wątpliwości już nie było. Wisła Kraków. Sobolewski: Niewiele nam wychodziło W przerwie szkoleniowiec przebudował połowę formacji defensywnej. Ściągnął kapitana Igora Łasickiego, Bartosza Jarocha oraz Vullneta Bashę, a wprowadził Josepha Colley’a, Dawida Szota i Igora Sapałę. Na początku drugiej części gra obronna wyglądała już lepiej, ale końcówka zdecydowanie należała do gospodarzy. Kolejna wpadka Wisły Kraków. Sytuacja robi się nieciekawa - W przerwie, po zmianach, chcieliśmy wrócić do gry i odrobić jednobramkową stratę, ale niewiele nam wychodziło i było to bezapelacyjnie zasłużone zwycięstwo GKS-u. Porażka jest wpisana w nasz zawód i często trzeba ją zaakceptować, ale mi dziś bardzo ciężko to zrobić, bo zagraliśmy naprawdę bardzo słaby mecz. I to trzeba sobie powiedzieć wprost - przyznał Sobolewski. Dariusz Banasik, trener GKS-u Tychy: - Wiedzieliśmy, że gramy z bardzo mocnym i medialnym przeciwnikiem, którego aspiracje są bardzo wysokie, ale kluczem do zwycięstwa był fakt, że patrzyliśmy na siebie. Moi zawodnicy czuli i wiedzieli, że Wisły nie można się bać i trzeba z nią grać otwarty futbol. Taką drużynę trzeba naciskać i grać agresywnie. Nie można się cofać. Po czterech kolejkach GKS ma 12 punktów, Wisła pięć. PJ