Do 64. minuty zanosiło się na niespodziankę, bo to Widzew prowadził. Wtedy jednak wyrównał Felicio Bron Forbes, a w końcówce meczu o wygranej Wisły przesądził Jan Kliment, który zdobył dwa gole. Trener Wisły komplementuje Widzew - W drugiej połowie zespół do samego końca pracował - podkreślał szkoleniowiec Wisły. - Składam dużo komplementów dla Widzewa i kibiców, którzy stworzyli kapitalną atmosferę. Obydwa zespoły chciały grać w piłkę, dlatego było to dobre spotkanie. Zrobiliśmy ważny krok, ale czekają nas następne mecze, w których potrzebujemy osiągnąć odpowiednie wyniki. Wierzę, że ten awans bardzo nam w tym pomoże. Choć szkoleniowiec daje szanse zmiennikom, to Wisła w Pucharze Polski spisuje się bardzo dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że ostatnio grała z zespołami niżej notowanymi - z pierwszej ligi. W poprzedniej rundzie pokonała GKS Tychy, a teraz Widzew. Co ciekawe, wszystkie mecze w tej edycji grała na wyjeździe i wygrała je po 3-1. A dla wiślaków bramki zaczęli zdobywać napastnicy. Napastnicy Wisły w końcu strzelają - W końcu do zdrowia wrócili Żukow i Savić, mogę ich wstawić do składu, a do tego zwiększają konkurencję. Odmieniliśmy losy meczu w końcówce. Wierzę, że to dla nas ważny krok i dobrze, że to właśnie napastnicy zdobyli bramki - zaznaczał trener Gula. - W ostatnich minutach uratowała nas interwencja Pawła Kieszka. Mówiłem przed meczem, że jest w formie i to potwierdził. Łodzianie do końca walczyli o dogrywkę. Mieli sytuację na 2-2, ale świetnie spisał się Kieszek. Trener Janusz Niedźwiedź posłał w pole karne nawet bramkarza, ale skończyło się to golem dla Wisły - do pustej bramki kopnął Kliment. Trenerowi Widzewa podobała się pierwsza połowa - Widzew grał dobrze zwłaszcza w pierwszej połowie. Życzę tej drużynie wszystkiego najlepszego. Obydwa zespoły grały w piłkę i miały sytuacje. Przekonaliśmy się, że drużyna, która jest w formie i ma plany awansować do ekstraklasy może sprawić kłopoty - przyznał trener Gula. Szkoleniowiec Widzewa żałował, że nie udało się utrzymać prowadzenia, a potem doprowadzić do dogrywki. - Podobała mi się zwłaszcza pierwsza połowa, ale druga też nie była najgorsza. Prowadziliśmy, mieliśmy okazję do podwyższenia, ale to Wisła wykorzystała nasze pomyłki. Ta walka i determinacja, szczególnie widoczna w końcówce, przyda się moim piłkarzom w niedzielę w Głogowie, bo trudno strzelić tam bramkę [Chrobry stracił u siebie tylko jedną - przyp. red.] - zauważył trener Niedźwiedź. - Rywale pokazali jakość i klasę, co spowodowało, że mimo naszej nieustępliwości zabrakło nam trochę do szczęścia.