We wtorkowy wieczór przy Reymonta działy się bardzo dziwne rzeczy. Po pierwszej połowie Puszcza prowadziła z Wisłą 2-0, ale 10 minut przed końcem krakowianie zdobyli kontaktową bramkę. I gdy sunęli z kolejnymi atakami, goście wbili im następne dwie bramki w okolicznościach co najmniej niecodziennych. Puszcza bez większych problemów awansowała więc do finału barażu, za to w Wiśle nastąpiło wielkie rozgoryczenie. Kibice głośno gwizdali i wyzywali piłkarzy, którzy bardzo szybko schowali się w szatni. Dziwne zachowanie trenera Wisły Kraków Długo z szatni nie wychodził także trener Radosław Sobolewski. Dziennikarze czekali na niego dobrych kilkanaście minut i powoli zaczęto się zastanawiać, czy szkoleniowiec na pewno ma w planach zjawić się na konferencji prasowej. W końcu jednak Sobolewski usiadł za stołem, ale konferencja była zaskakująca. - Mało rzeczy nie lubię w życiu, ale na pewno jednej nienawidzę - zawodzić ludzi w drodze do celu, który był zakładany przed mną. Z tego miejsca chciałem bardzo wszystkich przeprosić. Również chciałem podziękować za ciężką pracę, którą wykonaliśmy w klubie w tym roku... I tak naprawdę jest to już koniec konferencji. Dziękuję bardzo - powiedział Sobolewski i dokładnie po 37 sekundach wstał od stołu i wyszedł. Zachowaniem szkoleniowca zaskoczona była rzeczniczka prasowa klubu. - Bardzo państwa przepraszam za te wydarzenia - powiedziała Karolina Kawula. Później dziennikarzy na niezapowiadany briefing zaprosił Jarosław Królewski, prezes i większościowy udziałowiec klubu, który również przeprosił za zachowanie trenera Sobolewskiego. - Wiem, że konferencja trwała krótko, więc przepraszam, ale emocji w sztabie i drużynie jest bardzo dużo - podkreślał. Wisła sezon może spisać na straty, za to Puszcza przygotowuje się do najważniejszego meczu w historii klubu - w niedzielę niepołomiczanie staną przed szansą awansu do Ekstraklasy. Rywalem będzie Termalica Bruk Bet, która pokonała Stal Rzeszów 2-0. Mecz w niedzielę o godz. 18 w Niecieczy. PJ