<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-wisla-krakow,971" target="_blank">ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO!</a> Wisła nie miała przewagi w tym meczu, ale miała Petera Szinglara, który po odważnym wejściu w pole karne strzelił gola, jak się okazało - na wagę remisu. Lech przeważał, ale marnował sytuacje podbramkowe. Semir Stilić zmarnował cztery, ale wykorzystał jedną i z wolnego trafił w dziurę, jaka zrobiła się w murze Wisły. Obie ekipy miały olbrzymie kłopoty kadrowe, dlatego można było się spodziewać meczu na 0:0. Tymczasem od początku na boisku rozgorzała bitwa. Toczyła się na ziemi (o panowanie na środku i w bocznych sektorach), ale też w powietrzu. Nikt się nie cofał, trzeszczały gości, próbowano twardości głów (np. w 22. min zrobili to Szinglar z Wilkiem). Lech lepiej rozgrywał piłkę i jako pierwszy też zagroził bramce Wisły. W 4. min po akcji środkiem Tomasza Bandrowskiego z Ivanem Djurdjeviciem sam na sam z Mariuszem Pawełkiem znalazł się Robert Lewandowski, ale z 10 m przestrzelił. Wisła mogła strzelić po kontrze Patryka Małeckiego, jednak Piotr Ćwielong z trudnej piłki (spadała mu zza pleców, nie miał czasu na przyjęcie) nie trafił w bramkę. Za moment, gdy "Pepe" dostał podanie od Marka Zieńczuka (powiódł się manewr zamiany stron przez skrzydłowych), napastnika Wisły w ostatniej chwili zablokował Manuel Arboleda. Później znacznie groźniejsi byli gospodarze, a Pawełka pokonać mogli dwukrotnie Stilić (w 29. min lobował bramkarza Wisły, ale przelobował też bramkę, a w 35. min z 15 m nie trafił w długi róg) i raz aktywny Sławomir Peszko (w 17. min uderzył w poprzeczkę). Wyliczankę zmarnowanych przez "Kolejorza" sytuacji można było kontynuować w drugiej połowie (Stilić w 55. i 58. min z wolnego, za drugim razem część kibiców już krzyknęła "Jeest!", ale piłka trafiła w boczną siatkę). Wisła nie robiła kotła pod bramką gospodarzy, ona po prostu strzeliła gola podczas pierwszej wizyty w II połowie pod bramką Lecha. Po kontrze i centrze Patryka Małeckiego obrońcy wybili piłkę przed pole karne, tam zgasił ją na klatkę Szinglar, wpadł między obrońców i płaskim strzałem, takim "szczurkiem" pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. "Kolejorz" biłby pewnie głową w mur, lecz po długim prostopadłym podaniu Robert Lewandowski uciekł pieczołowicie na ogół pilnującemu go Arkadiuszowi Głowackiemu. "Głowa" ratował się faulem i tylko odroczył egzekucję. Z wolnego wykonał ją Stilić. Nie musiałby, gdyby mur krakowian nie rozstąpił się. Zresztą miał o to olbrzymie pretensje do kolegów z pola Mariusz Pawełek. Wisła zapłaciła trochę frycowe za to, że prowadząc 1:0 zbyt głęboko się cofnęła. W ostatnich minutach goście grali w osłabieniu, bo w 88. min drugą żółtą kartkę - po faulu na Peszce - zobaczył Junior Diaz. Lech ma wciąż trzy "oczka" przewagi nad Wisłą, ale też może mówić o zadyszce, bo nie wygrał trzeciego meczu z rzędu. "Biała Gwiazda" pokazała, że nie pożegnała się z planami obrony mistrzostwa. Wręcz przeciwnie - teraz ma łatwiejszy terminarz (np. z Legią gra u siebie, a Lech w Warszawie), więc w ostatnich ośmiu kolejkach może się pokusić o odrobienie strat. Michał Białoński, Łukasz Piątek; Poznań Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1 (0:0) Bramki: 0:1 Szinglar (51.), 1:1 Stilić (82. z wolnego). Żółta kartka - Wisła Kraków: Junior Diaz, Arkadiusz Głowacki, Mariusz Pawełek. Czerwona kartka za drugą żółtą - Wisła Kraków: Junior Diaz (86). Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 17 500. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević - Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski, Dimitrije Injac, Semir Stilić, Jakub Wilk (68. Anderson Cueto Sanchez) - Robert Lewandowski. Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Peter Singlar, Arkadiusz Głowacki, Junior Diaz - Patryk Małecki (84. Wojciech Łobodziński), Mauro Cantoro, Rafał Boguski (90. Andrzej Niedzielan), Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk - Piotr Ćwielong (78. Beto).