W pierwszej części nie udało się Wiśle zamaskować przepaści klasy rozgrywkowej, a także różnicy między austriacką a polską piłką ligową. Goście grali rozważniej, kontrolowali spotkanie i mocno utrudniali wiślakom życie wysokim pressingiem. Krakowianie jednak nie odpuszczali. Fizycznie starali się dorównywać rosłym rywalom, a raz na czas także atakowali. Piłkarze Rapidu sunęli głównie skrzydłami i ograniczali się do uderzeń z dystansu, ale w większości były one niecelne. Z kolei Wisła miała kilka rzutów rożnych, ale z czasem wykreowała sobie także dwie dobre okazje: przy pierwszej Bartosz Jaroch nie zdołał pokonać bramkarza strzałem z 10 metrów, a przy drugiej debiutujący Łukasz Zwoliński źle złożył się do świetnie dogranej piłki i nawet z dwóch metrów nie był w stanie wepchnąć jej do siatki. Gdy wiślacy zaczęli śmielej napierać, groźniej zaatakowali również rywale. W 38. minucie Isak Jansson zwiódł dwóch obrońców Wisły, uderzył między nogami Josepha Colley’a i piłka po rękawicy Antona Cziczkana wpadła do siatki. Rapid prowadził, choć stało się to w momencie, gdy o bramkę mogła pokusić się Wisła. Jednak jeszcze przed przerwą na trybunach doszło do wybuchu radości. Co prawda Wisła nie wyrównała, za to zdecydowanie osłabili się rywale. Bendeguz Bolla zaatakował Oliviera Sukiennickiego na połowie Wisły, ale zrobił to wyprostowaną nogą na wysokości kolana. Najpierw zawodnik gości otrzymała żółtą kartkę, ale po obejrzeniu VAR-u sędzia usunął go z boiska. Już na początku drugiej części Wisła chciała wykorzystać grę w przewadze, ale uderzenie głową Zwolińskiego trafiło w słupek. Później krakowianie na chwilę spuścili z tonu, a ich drzemkę wykorzystał Matthias Seidl. Pomocnik goście miał dużo miejsce przed polem karnym, przymierzył z ok. 18 metrów, piłka odbiła się od obu słupków i wpadła do bramki. Wisła - Rapid. Samobójcze trafienie na pocieszenie Wiślacy próbowali odpowiedzieć, ale byli nieskuteczni. Świetną okazję zmarnował Angel Rodado, kwadrans przed końcem uderzając głową minimalnie niecelnie. Chwilę później być może kolejny niecelny strzał oddał Marc Carbo, ale jego uderzenie przeciął Hofmann, jednak tak nieszczęśliwe, że wpakował piłkę do własnej bramki i było 1:2. Wisła do końca walczyła o remis, ale krakowianom zabrakło skuteczności. Najlepszą okazję miał Angel Baena, ale ostatnim kopnięciem w meczu posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Zwycięzca rywalizacji Wisła - Rapid w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzy się z wygranym dwumeczu MFK Rużemberok - Trabzonspor. Z kolei przegrany w trzeciej rundzie Ligi Konferencji zagra z FK Sarajevo lub Spartakiem Trnava. Piotr Jawor