Już przed meczem napięcie było mocno wyczuwalne. Trybuny wrogo przyjęły zawodników gości, żartów nie było także na boisku. - Dużo sytuacji spornych, dużo kłótni i przepychanek. Ale byliśmy przygotowani na taki mecz, wiemy jakie jest ciśnienie ze strony kibiców Motoru. Nic nie chcę mówić, ale to chyba jakiś delikatny kompleks - mówił zaraz po meczu Alan Uryga, kapitan Wisły. W końcówce spotkania na boisko posypały się butelki, a sędzia pokazał trzy czerwone kartki - dwie zawodnikom Motoru, jedną Wisły. Gorąco na konferencji prasowej po meczu Motor - Wisła Według jednego z dziennikarzy, piłkarze Wisły powinni jednak otrzymać jeszcze jedną czerwoną kartkę. W 14. minucie Angel Rodado ostrym wślizgiem zaatakował Filipa Wójcika i sędzia Tomasz Kwiatkowski pokazał wiślakowi czerwoną kartkę. Po obejrzeniu powtórki arbiter zdecydował się jednak oszczędzić napastnika gości i zmienił decyzję na żółtą kartkę. Podczas konferencji dziennikarz nazwał faul "bandyckim" i zasługującym na usunięcie z boiska. - Nie widziałem powtórki tej sytuacji, więc nie wiem czy faul był - jak pan to określił - bandycki. Skoro jednak sędzia dał żółtą kartkę, to nie można nazywać tego zdarzenia bandyckim - odpowiedział trener Sobolewski. - A jeśli faul był bandycki, to jaka jest kara za takie zachowanie - dopytywał trener Wisły. - Czerwona kartka - odpowiedział dziennikarz. - To czemu była żółta, i to jeszcze po interwencji VAR-u? - odparł Sobolewski. Do wymiany zdań między trener a dziennikarzem doszło także podczas konferencji Goncalo Feio. Trener Motoru tłumaczył, że spotkanie źle się ułożyło, bo Wisła dwie pierwsze bramki zdobyła po indywidualnych błędach gospodarzy. Dziennikarz próbował jednak drążyć temat dalej, aż w końcu po słownych przepychankach Feio stwierdził: - To moja wina, treningi są słabe. Trzeba było kopnąć na połowę przeciwnika, to nie byłoby takich problemów. To ja decyduję jak zespół gra - uciął szkoleniowiec. PJ