Swego czasu jeden z zagranicznych ex-piłkarzy Wisły Kraków był zdziwiony, że przez ostatnich kilka lat Radosław Sobolewski nie dostał szansy prowadzenia "Białej Gwiazdy" jako samodzielny trener na dłużej, niż tylko kilka meczów. - "Sobol" powinien być kiedyś pierwszym trenerem Wisły na stałe. On na to zasługuje - powtarzał nam były defensor krakowskiego klubu. I teraz, po dymisji Jerzego Brzęczka, rzeczywiście Sobolewski taką szansę otrzymuje. Były reprezentant Polski i ex-piłkarz Wisły podpisał umowę obowiązującą do 30 czerwca 2023, z opcją przedłużenia w momencie awansu do Ekstraklasy. Wisła Kraków. Jakim trenerem będzie Radosław Sobolewski? Pytanie jednak, jakim tak naprawdę szkoleniowcem jest Radosław Sobolewski? Dotąd jedyną dłuższą szansę samodzielnej pracy otrzymał w Wiśle Płock. Współpracował tam z Mariuszem Kondakiem, byłym analitykiem Wisły Kraków, z którym znali się z czasów pracy pod Wawelem. Kondak, obecnie członek sztabu Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, pozostaje w dobrym kontakcie z Sobolewskim. Zapytaliśmy byłego asystenta Sobolewskiego, czego tak naprawdę mogą oczekiwać teraz kibice Wisły po trenerze, którego pamiętają raczej jako charyzmatycznego piłkarza i tymczasowego ratownika. Kondak nie ukrywa, że rzeczywistość może fanów Wisły zaskoczyć. - To, czego można się spodziewać po trenerze Sobolewskim, to wbrew pozorom bardzo "chłodna głowa" - wyznaje Kondak. - Wbrew obiegowej opinii, która jest związana z charakterystyką trenera Sobolewskiego z czasów gry w piłkę, to w jego warsztacie wcale nie dominuje emocjonalność. Dominuje merytoryka, analiza, argumenty. Nie dominują u niego wielkie słowa, tylko bardzo konkretny plan na najbliższy mecz. W tym przypadku - mecz z ŁKS Łódź. Dla osób kibicujących Wiśle to mogło być trudne do zaobserwowania z boku - nie ukrywa. Zobacz także: Wisła Kraków nie czekała! Jerzy Brzęczek przestał być trenerem Kibicom Sobolewski kojarzy się głównie z postacią, która w pierwszej kolejności wstrząśnie mentalnie zespołem, a niekoniecznie z innymi aspektami pracy trenerskiej. To stereotyp? - Pytanie, czy jest w ogóle potrzebny Wiśle taki radykalny wstrząs czy raczej konkretne usprawnienia. Ten zespół personalnie jest mocny, jak na I ligę. Jak się spojrzy na pewne miary statystyczne, to Wisła nie ma na pierwszy rzut oka problemów, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji, punkty oczekiwane. Bardziej niepokojąco to wygląda pod kątem gry defensywnej. Natomiast nie uważam, by Wiśle była potrzebna rewolucja - twierdzi asystent Papszuna. Niektórzy mają wątpliwości, czy dotychczasowy członek sztabu Jerzego Brzęczka, czyli Sobolewski, będzie w stanie w ogóle zmienić znacząco sposób gry "Białej Gwiazdy". Skoro współtworzył dotychczasową - pogrążoną w marazmie - Wisłę, jako asystent Brzęczka, to jakim cudem miałby nagle przestawić ją na właściwe tory? - pytają. Kondak próbuje wskazać na to pytanie odpowiedź. - Jeśli chodzi o sposób wprowadzania zmian i autorskich pomysłów szkoleniowych, to nawet jeśli kłębią się one w głowie trenera-asystenta, trzeba pamiętać, że interpretacja problemów drużyny przez pierwszego trenera może być inna. A nawet jeżeli byłaby podobna, to sposób rozwiązania danego problemu może być inny. Asystent nigdy więc w pełni nie odpowiada za efekt końcowy. Nie tylko wtedy, jak jest źle, ale też gdy jest dobrze - wskazuje Kondak. - Na tyle na ile znam trenera Sobolewskiego, to te zmiany w Wiśle odbędą się w ramach ewolucji, nie rewolucji. I tłumaczy: - Może samo ustawienie zespołu nie zmieni się od razu diametralnie, ale zadania różnych zawodników w poszczególnych fazach gry - już tak. Dla kibica może nie będzie to dostrzegalne w pierwszym odczuciu. Ale pojawi się na pewno organizacja gry defensywnej oparta na zachowaniach strefowych, które w Polsce nie są zbyt popularne, a które trener Sobolewski dobrze zna i wdrażał je w przeszłości. To może być priorytet na start: kompaktowość, zorganizowanie we wszystkich fazach gry. "Radosław Sobolewski nie wytycza nierealnych wizji" Kondak zna "Sobola" nie tylko jako trenera, poznał go przez lata też jako człowieka: - Trener Sobolewski jest bardzo entuzjastyczną osobą. Nie zagląda w przeszłość, nie wytycza nierealnych wizji. Jest bardzo mocno skoncentrowany, by sprawnie osiągnąć najbliższy cel. Sobolewski jako asystent współpracował z wieloma trenerami, polskimi i zagranicznymi. Szkoleniowcy ci mocno się różnili pod względem filozofii pracy, wizji gry - m.in. Kiko Ramirez, Joan Carrillo, Maciej Stolarczyk, a ostatnio Jerzy Brzęczek. Do którego "Sobolowi" było najbliżej? I na ile Sobolewski, jako trener, jest otwarty na taktyczną różnorodność, elastyczny taktycznie? - Wiem, że w warsztacie Sobolewskiego są obecnie elementy zaczerpnięte od tych trenerów. Jeśli chodzi o elastyczność taktyczną, to warto spojrzeć na czas spędzony w Płocku. Już w pierwszym sezonie trener Sobolewski zaczął tam od ustawienia 4-1-4-1, ale w drugiej części sezonu w niektórych meczach to było ustawienie 4-3-3. A w drugim sezonie wystartowaliśmy z ustawieniem 3-4-3 - tłumaczy Kondak. W krakowskim klubie można usłyszeć opinię, że o ile Brzęczek nie miał często cierpliwości do zawodników, nie potrafił okazać zaufania tym, którzy chwilowo nie spełniali oczekiwań, wydobyć z nich drzemiącego potencjału, o tyle takie cechy - według naszych rozmówców - miałby mieć Sobolewski. - On jako jedyny miał do niektórych piłkarzy cierpliwość, pracował z takimi zawodnikami indywidualnie - powiedział nam jeden z rozmówców. Przykładem gracza, który na takiej indywidualnej pracy z Sobolewskim w przeszłości niesamowicie zyskał był Petar Brlek. Chorwat sam przyznał, że jego potencjał w Wiśle ostatecznie pomógł wydobyć właśnie Sobolewski. - Potwierdzam, że tak jest - przyznaje Kondak. - Natomiast to jest taka przestrzeń, w której najbardziej może pokazać się asystent. Pierwszy trener musi też myśleć z perspektywy osiągnięcia najbliższego celu. Przyznaję, że trener Sobolewski w roli asystenta tego typu działania promował i zawsze był otwarty na zawodników. Natomiast teraz będzie miał na głowie bardziej kompleksowe podejście do problemu, nie tylko indywidualne wzmacnianie poszczególnych piłkarzy. Duża tu będzie więc rola sztabu - zaznacza. Radosław Sobolewski trenerem Wisły. "Nie będzie zamordyzmu" Pojawiły się opinie, że Sobolewski jako trener wprowadzi tak ostry reżim treningowy, że niektórzy piłkarze Wisły mogliby wręcz tego fizycznie nie wytrzymać. Taka łatka też bowiem przylgnęła do "Sobola". Z tym mitem też rozprawia się Kondak. - Nie wiem, czy słowo "reżim" jest tu odpowiednie. W czasach płockich trener Sobolewski stawiał raczej na mocną indywidualizację obciążeń treningowych. Był zwolennikiem różnego podchodzenia do zawodników na różnych etapach przygotowania. Nie ma więc mowy o "zamordyzmie", czy o czymś w stylu "ja wam pokażę, jak się ciężko pracuje!" Dla każdego zawodnika droga do optymalnej formy może być inna. Jako asystent, Sobolewski często odpowiadał za stałe fragmenty gry. Czy jako pierwszy szkoleniowiec też ma na tym punkcie swego rodzaju "pozytywną fiksację"? - Rzecz w tym, że stałe fragmenty gry to jedna z pięciu bądź sześciu sub-faz w futbolu, które występują w każdym meczu i trener Sobolewski zawsze miał świadomość, że nie można zaniedbywać żadnej z nich. Stałe fragmenty były dla niego istotnym elementem pracy warsztatowej - wskazuje Kondak. - Zwłaszcza, że wówczas Wisła Płock miała zawodników, którzy byli w stanie robić różnicę w tym elemencie. Radosław Majdan w wywiadzie dla "Faktu" stwierdził otwarcie, że na miejscu Sobolewskiego nie podjąłby się misji prowadzenia drużyny Wisły w takim momencie. Przypomnijmy: "Biała Gwiazda" kilka miesięcy temu z hukiem spadła z Ekstraklasy, po czym teraz pogrąża się w marazmie nawet w Fortuna I Lidze. Trzeba się zgodzić z byłym bramkarzem Wisły: przed Sobolewskim arcytrudne wyzwanie. Kondak jednak wskazuje, że kto, jak kto, ale "Sobol" by krakowskiemu klubowi po prostu nie odmówił. - Kto zna trenera Sobolewskiego, jego historię w Wiśle, ten wie, że Sobolewski nie powiedziałby Wiśle "nie". Jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości, tego nie wiemy. Ale jego doświadczenia z tej pracy w roli tymczasowego szkoleniowca w Wiśle pokazywały, że on zawsze był gotowy na pracę dla Wisły - podsumowuje. Widać to było doskonale w momencie, gdy Wisła przeżywała ostatni kryzys w Ekstraklasie, zakończony spadkiem z ligi. Sobolewski zgodził się przyjść do Krakowa w roli asystenta Brzęczka, by wzmocnić ten projekt i już na tym etapie podejmował duże ryzyko, ze swojej perspektywy. Z poziomu pierwszego trenera zgodził się bowiem powrócić do roli asystenta, a nie każdy by na to przystał. Kondak podkreśla jednak z mocą: - Nie jest tak, że ta narracja poświęcenia dla Wisły to jest jakiś główny oręż Sobolewskiego, jeśli chodzi o przekaz do zawodników. O ile wewnętrznie to są sprawy mu bliskie, to w warsztatowym podejściu zachowuje chłodną głowę. Emocjonalność to nie jest coś, co on chce tanio sprzedawać zawodnikom. Wychodzi więc na to, że Sobolewski nie zamierza szermować hasłami w stylu "czy wy wiecie, w jakim klubie gracie?!" tylko po to, by osiągnąć krótkotrwały efekt.