Franciszek Smuda był pod wrażeniem profesjonalizmu, jakim wykazali się działacze Eintrachtu. - Siła wyższa, a dokładnie mgła spowodowała, że nie udało się nam wczoraj wylecieć. Bardzo mi się podoba to, że Eintracht nas tak szanuje i docenia, że postanowił wysłać po nas dzisiaj czarter. Zadbali o nasze zakwaterowanie, dojazd, jakbyśmy byli Realem Madryt. Można im z góry podziękować za szacunek i myślę, że ta współpraca może nam dużo dać w przyszłości - powiedział w niedzielę Smuda, cytowany na oficjalnej stronie Wisły. Krakowianom bardzo zależało, żeby, mimo kłopotów, rozegrać sparing w Niemczech. - Widzieli u nas wielką determinację, aby zagrać ten mecz. Zastanawialiśmy się, czy nie jechać autokarem w nocy do Berlina, a stamtąd rano wylecieć do Frankfurtu. Byłoby to dla nas uciążliwe, ponieważ zawodnicy krótko spali zeszłej nocy, do tego doszedłby kolejny brak snu. Braliśmy również pod uwagę wylot z Warszawy bądź Wrocławia - tłumaczył Smuda. Trener wyraził również nadzieję na dalszą współpracę obu klubów. "Eintracht bardzo docenia to, co robimy, aby nie zburzyć ich harmonogramu przygotowań na tydzień przed startem Bundesligi. To bardzo ważne, że nawiązujemy z tym klubem przyjazne relacje, bo być może kiedyś oni pomogą nam" - zaznaczył. - Pragnę podkreślić zachowanie piłkarzy, to w jaki sposób podeszli do zaistniałej sytuacji na lotnisku, gdzie czekali cztery godziny na decyzję. Wykazali się wielką cierpliwością, żaden z nich nie narzekał, że musimy tyle czekać. Coś fantastycznego, jak zachowuje się ten zespół. To jest naprawdę zwarta i dobrze rozumiejąca się ekipa. Idą ciemno w to, co powie kapitan, czy jego zastępca. Dzięki temu jeden za drugiego będzie walczył na boisku - wychwalał swoich piłkarzy trener Wisły.