- Zwycięstwo oczywiście cieszy, szczególnie patrząc w jakich okolicznościach to się stało. Mogliśmy równie dobrze przegrać 3-2 - skomentował spotkanie Smuda. - W końcówce meczu Korona miała tzw. "setę" - jak to się mówi w piłkarskim żargonie, ale nie wykorzystała szansy. Poszła kontra i stało się, jak się stało. Wygraliśmy - dodał popularny Franz. Jego zdaniem, "tej drużynie było potrzebne zwycięstwo. W szatni zawodnicy mówili, że dawno nie wygrali. Dalej możemy budować ten zespół bo każdy wie, w jakiej sytuacji jesteśmy." Niepocieszony był po meczu trener Korony Leszek Ojrzyński. - Ciężko powiedzieć coś mądrego po tym spotkaniu. W ostatniej minucie mieliśmy sytuację na wyjście na zwycięstwo, ale jak się okazało, mecz jeszcze trwał i dostaliśmy bramkę - powiedział szkoleniowiec kielczan. - W pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą. Mieliśmy sporo stałych fragmentów, dużo strzałów w pierwszych sześciu minutach. Powinniśmy wtedy zdobyć bramkę. Uzyskaliśmy ją później. Nie uszanowaliśmy tego, straciliśmy piłkę w środku pola. To zakończyło się strzałem Garguły po rykoszecie i mecz zaczął się od początku. Później podobna strata i Wisła to wykorzystała po jeszcze ładniejszym strzale Garguły. Walczyliśmy do końca, zdobyliśmy bramkę na 2-2 i niestety w ostatnich minutach znów popełniliśmy fatalny błąd. Nie mogliśmy tak zostawić Sarkiego. Zabrakło asekuracji. Szkolny błąd spowodował, że nie mamy nawet jednego punkciku - analizował Ojrzyński. Po dwóch meczach Wisła ma na koncie cztery punkty. Korona po dwóch meczach u siebie ma na koncie tylko jedno "oczko". Ekstraklasa: terminarz, wyniki, strzelcy, tabela