- Niestety to już kolejny raz, kiedy mogę mieć zastrzeżenia do współpracy z Przeglądem Sportowym. Po raz kolejny, zamiast opublikować moje wypowiedzi, dziennikarze tej gazety przeinaczają je taki sposób, że mają one niewiele wspólnego ze słowami wypowiadanymi przeze mnie - stwierdził Maciej Skorża. - Dziwi fakt, że dziennikarz tworzy wywiad ze mną, rzekomo swojego autorstwa, na podstawie wypowiedzi z konferencji prasowej. Dziwi, że zamiast rzetelnie przekazać to, co powiedziałem, wymyśla swoją interpretację moich słów. Pragnę zaprotestować przeciwko takiej "pracy" dziennikarskiej. Oto, co m.in. ukazało się w "PS": "Męczą mnie już spekulacje dotyczące mojej skromnej osoby w kontekście prowadzenia reprezentacji. Niektórzy dziennikarze już kilka miesięcy temu widzieli mnie w roli następcy Leo Beenhakkera. Teraz pojawia się wątek kontynuowania przeze mnie współpracy z Pawłem Janasem. No to odpowiem, że po raz drugi nie wchodzi się do tej samej rzeki. Nie wchodzi się dla zasady, czy dlatego, że dzisiaj funkcja drugiego trenera reprezentacji niekoniecznie spełniałaby pana ambicje? - Przede wszystkim nie chciałbym, ale też i nie mógłbym łączyć pracy w Wiśle Kraków ani z funkcją pierwszego, ani drugiego trenera reprezentacji. Nie dbałem o zapisy w moim kontrakcie z Wisłą, które mogłyby mi ułatwić łączenie pracy w dwóch miejscach. Nie potrafiłbym jednak zostawiać drużyny klubowej i udawać się na zgrupowanie kadry. Z Wisłą mam jeszcze wiele do osiągnięcia i na pracy w klubie zamierzam całkowicie się skoncentrować. Więcej w "Przeglądzie Sportowym".