W erze Bogusława Cupiała Wisła Kraków przez długie lata była hegemonem w polskiej piłce. Miliarder z Myślenic pompował "grube" miliony złotych w klub, który seryjnie zdobywał tytuły mistrza Polski i reprezentował nasz kraj na arenie międzynarodowej. Kołtoń odrzucił 100 tysięcy dolarów. Odmówił Bogusławowi Cupiałowi Cupiał ściągał do Krakowa wielkie postaci polskiej piłki, tworzących jeszcze nie tak dawno drużynę, której bały się wszystkie zespoły. Wycofanie się biznesmena zapoczątkowało koszmarny splot wydarzeń, który sprawił, że dzisiaj "Biała Gwiazda" walczy na zapleczu Ekstraklasy o powrót do elity. O finansowych ruchach Cupiała do dziś krążą legendy, a potwierdza je świeże wyznanie Romana Kołtonia. 52-latek, od dawien dawna związany z dziennikarstwem sportowym, opowiedział "Meczykom" o niebywałej propozycji, którą kiedyś otrzymał z krakowskiego klubu. Uznanie w oczach Cupiała Kołtoń wiąże ze sprawą niesławnego przestępstwa "Miśka", który nożem ugodził piłkarza Dino Baggio. Dziennikarz wtedy pozyskał z UEFA kluczowe informacje, które wieszczyły poważne kary dla klubu. Wkrótce został zaproszony na spotkanie z Cupiałem i, jak odczuł, zaimponował bossowi. "Wiesz co, może ja bym cię zatrudnił, to w takim razie ci złożę propozycję. Ile chciałbyś zarabiać?" - niespodziewanie miał zwrócić się Cupiał, co relacjonuje sam Kołtoń. Wówczas zarabiał mniej niż 100 tys. zł, więc rzucił na start taką samą kwotę, tyle że w dolarach. Minęły niewiele dni i Cupiał zaakceptował te warunki! - Wtedy zgłupiałem. Z dobę zastanawiałem się i powiedziałem, że nie chcę iść tą drogą - menedżera, doradcy czy rzecznika prasowego. Ja w takiej roli nigdy się nie czułem, z krwi i kości jestem dziennikarzem. Uznałem, że to jest bez sensu - opowiedział Kołtoń.