Popularny "Baszczu" należał do wybijających się piłkarzy w meczu Wisła - Górnik Zabrze. Był nie do przejścia w obronie , angażował się w ofensywne wycieczki, a zwłaszcza to jego 50-metrowe podanie otworzyło drogę do bramki Pawłowi Brożkowi. - Często stosuję takie dalekie podania na Pawła i od czasu do czasu uda nam się wypracować gola w ten sposób. Fajnie, że ta współpraca tak nam się układa - mówił Baszczyński. - Po szybkim strzeleniu pierwszego gola za bardzo się uspokoiliśmy. Ta bramka nas uśpiła. W drugiej połowie staraliśmy się kontrolować mecz, mogliśmy się pokusić o kolejne trafienia, ale za bardzo nie szarżowaliśmy - przyznał obrońca. - Trzeba było oszczędzać siły, gdyż ostatnie dwa mecze w krótkim czasie trochę nas kosztowały, a przed nami mecze wyjazdowe. Obrońca zaczął już mobilizować zespół przed piątkową wyprawą do Łodzi. - Jesteśmy na dobrej drodze, aby wypracować sobie swój styl gry. Potrzebne są nam do tego zwycięstwa w meczach wyjazdowych i to z teoretycznie słabszymi rywalami. Do nich należy Widzew, ale jego boisko nigdy nam nie leżało - przypomina Marcin Baszczyński. "Baszczu" nie wyrywa włosów z głowy, że selekcjoner Leo Beenhakker pominął go przy ustalaniu kadry na mecz z Rosją. - Moja reakcja po tych powołaniach była żadna. Nie ma mnie w kadrze, ale dalej jej będę kibicował - zapewnia. - Dlaczego miałbym się zdenerwować na to, że trener mnie nie widzi w składzie. Złość poczułem, gdy w ostatnim meczu z Armenią powędrowałem na trybuny. *** Gorące spięcia pod bramką! Najciekawsze sytuacje! Kontrowersje Orange Ekstraklasy! Tylko u nas! <a href="http://magazynligowy.interia.pl/">Zobacz Magazyn Ligowy</a> Skróty meczów możesz obejrzeć na naszych stronach, możesz też ściągnąć na telefon komórkowy!