To był jeden z najsłabszych meczów krakowian. Stworzyli jedną sytuacją, nie potrafili zdominować gry, a przy odrobinie szczęścia rywale mogli pokusić się nawet o zwycięską bramkę. Krytycznie występ swój oraz kolegów ocenił również Bartkowski. - Nie stwarzaliśmy sytuacji, nie potrafiliśmy przebić się przez defensywnie ustawioną Sandecję. To nie jest jednak żadne wytłumaczenie, bo nie tak chcieliśmy grać. Niestety, to nie był nasz dzień - przyznał defensor. Wiśle remis wystarczał do tego, by była pewna awansu do grupy mistrzowskiej. Wyniki 30. kolejki ułożyły się jednak w taki sposób, że krakowianie zakończyli rundę zasadniczą na siódmej pozycji. - Rozmawialiśmy z chłopakami o tym, że nie patrzymy na innych. Wszystko było w naszych nogach i zależni byliśmy tylko od siebie. Przyjechaliśmy, by zdobyć trzy punkty, ale to się nie udało. Plan minimum został zrealizowany, teraz przed nami kolejne mecze w fazie finałowej - podkreśla Bartkowski.Mecz z Sandecją był jednak jednym z najsłabszych spotkań w wykonaniu Wisły. Co w tej sytuacji o grze krakowian pod wodzą Joana Carrilli myśli obrońca krakowian? - W kilku meczach w tej rundzie pokazywaliśmy potencjał, chociażby z Legią. Ale przytrafiały się też słabsze spotkania, jednak to jest dość normalne. Mam nadzieję, że po następnych siedmiu potyczkach będzie można ocenić, że widać u nas postęp - mówi Bartkowski.Z Niecieczy Piotr Jawor Zobacz wyniki polskiej Ekstraklasy