Piątkowy sparing Wisły z MSK Żilina (0-3) oglądał prezes krakowian Piotr Dunin-Suligostowski. Po spotkaniu spotkał się z kilkoma osobami, podobnie jak dyrektor sportowy Zdzisław Kapka. Z członkami zarządu rozmawiał m. in. Łukasz Burliga. Obrońcy w czerwcu kończy się umowa z Wisłą, więc nawet dziś mógłby podpisać kontrakt z innym klubem (wszedłby w życie za pięć miesięcy). Po wyjściu z rozmów Burliga był bardzo ostrożny. - Wywiad? A o czym będziemy rozmawiali? - pytał dziennikarzy i zaznaczał, że wolałby nie mówić o przyszłości. W końcu jednak powiedział o tym kilka słów. - Nie daję sobie terminu, do kiedy sprawa ew. przedłużenia umowy ma być załatwiona. Jak zapadnie decyzja, to wszyscy się o tym dowiedzą. Na pewno myślę o przyszłości, bo jest niepewna, ale na boisku muszę robić swoje i to jak najlepiej . Z kolei menedżer jest od tego, by rozmawiać z Wisłą lub innymi klubami - podkreślił Burliga. Na sparingu z Żyliną nie było Macieja Sadloka. Od miesięcy obserwuje go Legia Warszawa, a ostatnio podobno także Lech Poznań. - Czy mam od niego jakąś deklarację? Deklaracje to się w partii podpisywało - uśmiechał się Pawłowski we środę. - Nic o nim nie wiem, więc czekam. Na razie to zawodnik Wisły i nie będę rozmawiał z nim o odejściu, bo rozmawiać to można przy barze. Dwa dni później Sadloka również nie było w Myślenicach. - Ale jedzie na obóz. On jest... Jutro jedzie na obóz i tyle. Czy ma kontuzję? Nie, po prostu z Żyliną nie grał. Taki mamy program, ze w przypadku zawodników zmęczonych i z lekkimi dolegliwościami nie chcemy ryzykować - ucinał w piątek Pawłowski. Z Myślenic Piotr Jawor