Trener Tomasz Kafarski wcześnie objął drużynę Ekstraklasy, bo już jako 34-letni szkoleniowiec w 2009 r. ratował przed degradacją Lechię Gdańsk. W 2011 r. został zwolniony, od tej pory na najwyższym szczeblu rozgrywek pracował jedynie w Cracovii i to dość dawno temu. Jego domeną stało się zaplecze Ekstraklasy - trenował m.in. Flotę Świnoujście, Górnika Łęczna, Olimpię Grudziądz, Sandecję Nowy Sącz, Bytovię Bytów. Wybuch pandemii COVID-19 w 2020 r. zastał go na bezrobociu. Czasy były ciężkie dlatego nie namyślając się wiele, zakasał rękawy, wsiadł za kółko i rozwoził towar po całej Europie, w myśl zasady: "żadna praca nie hańbi". Tak o tej sytuacji mówił na łamach "Przeglądu Sportowego": - Trzy i pół roku temu kupiłem dwa busy i założyłem firmę transportową, przewożącą towary na terenie Europy. Kierowcą przede wszystkim był mój syn, ale gdy w styczniu Filipowi urodziło się dziecko, zastąpiłem go. Wsiadłem za kółko, by sobie przypomnieć, jak to się robi. Znam tę profesję, bo kiedy nie miałem pracy trenerskiej, przez prawie pół roku jeździłem po Europie - opowiada szkoleniowiec. Niedługo potem przyszła na finiszu rozgrywek 2020/21 przyszła propozycja z II-ligowej Chojniczanki Chojnice. Za pierwszym podejście nie udało się uzyskać awansu na wyższy szczebel, ale za drugim już tak i w bieżących rozgrywkach 2022/23 "Chojna" gra jako beniaminek I ligi. Piłkarze z Grodu Tura czynią to z powodzeniem, plasują się na razie w dolnej połowie tabeli, ale w 12 meczach zgromadzili 14 punktów, co jest niezłym rezultatem. W piątkowy wieczór piłkarze trenera Tomasza Kafarskiego sensacyjnie, acz zasłużenie pokonali spadkowicza z Ekstraklasy, 13-krotnego mistrza Polski, Wisłę Kraków 1-0. Maciej Słomiński, Interia