Partner merytoryczny: Eleven Sports

Rewolucja w Wiśle Kraków. Królewski zmienił zdanie. Wystarczyło kilka minut

Nie minął jeszcze tydzień od rewolucyjnego manewru, na jaki zdecydował się Jarosław Królewski. W miniony poniedziałek prezes Wisły Kraków niespodziewanie zdymisjonował dwie klubowe legendy - trenera Kazimierza Moskala i kierownika drużyny Jarosława Krzoskę. Posadę stracił także szef młodzieżowej akademii, Krzysztof Kołaczyk. Od tamtej pory emocje w obozie "Białej Gwiazdy" nieustannie buzują. Doskonale ilustruje to zachowanie samego prezesa, który właśnie po raz kolejny zaskoczył wszystkich - tym razem w przestrzeni wirtualnej.

Jarosław Królewski (Źródło: AFP/Newspix.pl)
Jarosław Królewski (Źródło: AFP/Newspix.pl)/AFP

Klimat w ekipie Wisły Kraków byłby pewnie nie do zniesienia, gdyby nie piątkowy triumf w lidze. "Biała Gwiazda" rozgromiła u siebie Odrę Opole 5:0. Efektowne zwycięstwo pozwoliło nieco stonizować buzujące emocje. 

Po meczu na moment refleksji zdobył się Jarosław Królewski. Uderzył się w pierś w trakcie wypowiedzi przed kamerami TVP Sport. Mówił otwarcie i bez teatralnej pozy, ze łzami w oczach.

- Chciałem bardzo serdecznie przeprosić Kazimierza Moskala, Jarosława Krzoskę oraz każdego, kto jest w tym klubie i dał mu dużo serca. Jeśli mój przekaz nie był odpowiedni, wynika to z moich ograniczeń wewnętrznych - wytłumaczył.

Królewski usuwa długą wiadomość z serwisu X. Wiadomo, jaką wizję klubu roztoczył

Królewski najwyraźniej nadal jednak czuł, że jego radykalna decyzja z początku tygodnia tkwi w nim niczym cierń. W niedzielny wieczór opublikował w tym temacie obszerny post w serwisie X. Po kilku minutach zmienił jednak zdanie i usunął wiadomość. 

Część użytkowników portalu zdążyła jednak zachować jej treść. Prezes klubu po raz kolejny ubolewał nad formą powiadomienia podwładnych o utracie pracy. Zapewnił jednak, że dzisiaj ponownie podjąłby taką samą decyzję. 

"Przez cały tydzień fizycznie i psychicznie cierpiałem wiedząc, że sprawiłem komuś przykrość - działanie moje nie miały na celu poniżanie ani deprecjonowanie nikogo. Tak mój umysł jest ukształtowany. To pewnego rodzaju superpozycja kwantowa" - wyjaśnił Królewski.

Błąd miał popełnić w momencie zatrudnienia Kazimierza Moskala na stanowisku trenera. Przyznał, że sam do końca nie wierzył w tę misję. Ale też - znów samokrytycznie - oznajmił, że zwalniając w trybie nagłym szkoleniowca, skompromitował się w oczach opinii publicznej. Wcześniej sam wygłaszał przecież tyrady potępiające podobne zachowania.       

Co teraz? Królewski wierzy w sukces. W sukces, czyli w szybki powrót do krajowej elity - i to jeszcze w bieżącym sezonie.  

 "Na początku sezonu - wahając się i miotając samemu jak będzie wyglądać przyszłość, powiedziałem, że ta drużyna ma czas na awans i budowanie siebie następne 2 lata. Dziś zmieniam tę perspektywę. Wierzę w nowe rozdanie - swój wpływ, trenerów, jakość ludzi w drużynie i sztabie, którzy są otwarci na nowe dyskusje na tyle, że zrobimy wszystko, aby awansować w tym roku, niezależnie w jaki sposób - czy po barażach, czy nie. Jest to absolutnie możliwe" - oświadczył.  

Cercle Brugge - Wisła Kraków. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Jarosław Królewski/Grzegorz Wajda/REPORTER
Kazimierz Moskal/
Kibice Wisły Kraków/
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem