Nikt nie chce już w Wiśle Kraków pamiętać o porażce w decydującej fazie eliminacji Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja. Trener Robert Maaskant po ligowym zwycięstwie z Lechem Poznań odzyskał dobry nastrój i zapowiada, że jego podopieczni postarają się dobrze zaprezentować w Lidze Europejskiej. Już w czwartek mistrzowie Polski zmierzą się w tych rozgrywkach z Odense BK, a holenderski szkoleniowiec na przedmeczowej konferencji prasowej podkreślił, że chociaż duński zespół jest najmniej znanym z rywali Wisły w fazie grupowej, to nie można go lekceważyć. - Odense jest zespołem, który potrafi być bardzo groźny w ofensywie. Nasi rywale strzelają dużo goli, ale również wiele ich tracą. Wystarczy spojrzeć na ich bilans bramkowy w lidze (17 zdobytych i 13 straconych goli - przyp. red.). Nie ma mowy o tym, abyśmy ich zlekceważyli - powiedział Holender. - Mamy bardzo trudnych rywali w grupie, ale wszyscy są w naszym zasięgu - dodał szkoleniowiec Wisły. - Twente Enschede znam doskonale z czasów pracy w Holandii. To mocna drużyna, podobnie jak Fulham, które dysponuje chyba najsilniejszą kadrą i na pewno największym budżetem w naszej grupie. Odense jest mniej znane, ale to nie znaczy że najsłabsze - zaznaczał Maaskant. Zapytany o to, czy jego piłkarze nie traktują Ligi Europejskiej jako ubogiego krewnego Ligi Mistrzów, szkoleniowiec Wisły natychmiast odparł: - Absolutnie nie. Traktuję te rozgrywki jako wspaniałe doświadczenie. Chcielibyśmy zaprezentować się w nich jak najlepiej, bo Lech Poznań pokazał w ubiegłym roku, że gra w LE może być wspaniałą przygodą. Trenerowi mistrzów Polski wtórował kapitan drużyny Radosław Sobolewski. - Chcemy osiągnąć jak najlepsze wyniki zarówno w Ekstraklasie, jak i Lidze Europy. Nie chcę wróżyć z fusów i zapowiadać buńczucznie, że awansujemy, ale mogę obiecać kibicom, że damy z siebie wszystko - mówił. W meczu z Odense w zespole Wisły na pewno zabraknie napastnika Cwetana Genkowa, który w ostatnim meczu ligowym z Lechem Poznań nabawił się urazu i może nie wrócić do gry nawet przez miesiąc. Absencja Bułgara nie powinna jednak być zbyt widoczna, bo w pierwszym składzie zastąpi go Dudu Biton, który dobrze spisał się w meczu z Lechem, a wielu ekspertów już wcześniej widziało w nim kandydata do gry w pierwszym składzie. - Na razie nie mogę ujawnić żadnych szczegółów dotyczących składu na jutrzejsze spotkanie, ale na pewno wystawię możliwie najsilniejszą jedenastkę. Moi piłkarze dowiedzą się jednak o tym, kto zagra dopiero przed samym meczem - uciął temat Maaskant. Odense zajmuje obecnie trzecie miejsce w duńskiej Superlidze. Prowadzony przez Henrika Clausena zespół w ośmiu kolejkach uzbierał czternaście punktów i do liderującego FC Kopenhaga traci osiem "oczek". W ostatniej kolejce (10 września) Odense pokonało na wyjeździe Silkeborg 3-1. Duński zespół podobnie jak Wisła do rozgrywek Ligi Europejskiej trafił po odpadnięciu z IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. W tej fazie rozgrywek Odense nie sprostało hiszpańskiemu Villarreal (w dwumeczu przegrało 1-0, 0-3). Henrik Clausen zapewniał jednak w środę, że jego zespół nie rozpamiętuje tego niepowodzenia i w czwartkowym spotkaniu zagra o pełną pulę. -Uważam Wisłę za faworyta jutrzejszego meczu, ale zapewniam, że my także zagramy o zwycięstwo. Moi piłkarze traktują rozgrywki Ligi Europejskiej jako wielką szansę i postaramy się jej nie zaprzepaścić - powiedział. - W ostatnich dniach prowadziliśmy intensywne rozpoznanie przeciwnika, bo polska piłka nie jest u nas zbyt dobrze znana. Teraz wiemy o wiele więcej o waszym futbolu i Wiśle Kraków. Polski zespół ma silną kadrę, a szczególne wrażenie robi formacja ofensywna z Maorem Meliksonem - podkreślił szkoleniowiec Odense. Czy Meliksonowi i spółce uda się sforsować duński mur? Przekonamy się już w czwartek. Początek meczu Wisła Kraków - Odense BK o 21.05. Relacja na żywo w INTERIA.PL