Dla piłkarzy Wisły to może być mecz roku. Krakowianie mają już niewielkie szanse, aby wywalczyć miejsce na podium rozgrywek Ekstraklasy, więc drogi do zaznaczenia latem swojej obecności w rozgrywkach europejskich muszą szukać poprzez Puchar Polski. Podopieczni Michała Probierza przy Reymonta będą bronić skromnej zaliczki wywalczonej w Poznaniu (1-0). Zdaniem szkoleniowca "Białej Gwiazdy" wynik uzyskany przed tygodniem nie ma aż wielkiego znaczenia, jednak docenił znaczenie bramki sprzed tygodnia. - To są na tyle wyrównane zespoły, że lepiej bronić jakiegoś wyniku niż gdybyśmy musieli wygrać 2-0 czy 3-0 - zauważył. - Wiem, że Lech, mimo nieudanych meczów, ma silny skład. Nie mają zbyt wielu urazów i na pewno przyjadą tutaj dobrze przygotowani. Ale wiem także, że ci zawodnicy, którzy zagrają u nas, zrobią wszystko, żeby to spotkanie wygrać. Na pewno będzie to bardzo trudny mecz. Boisko jest lepsze niż w Poznaniu i będzie można pokazać więcej piłkarskich atrybutów - dodał. Pobierz, który pracę z Wisłą zaczął 19 dni temu i miał za zadanie ratowanie sezonu, trafił na fatalny okres. Zespół dotknęła prawdziwa plaga kontuzji i chorób. - Nawet w drodze powrotnej z Bełchatowa zastanawiałem się czy w związku ze zmianą pogody, znowu ktoś nie zachoruje - przyznał Probierz, twierdząc że teraz więcej pracy niż on ma sztab medyczny zespołu. - Chwała im za to, bo widzę jak ciężko pracują i robią wszystko, żeby postawić zawodników na nogi. Naprawdę wkładają w to mnóstwo pracy. Na pytanie, czy wie już na pewno, kto nie będzie zdolny do gry we wtorek, odparł że Junior Diaz i Tomasz Jirska, którzy pauzują za żółte kartki. - O tym kogo będę miał do dyspozycji dowiem się ostatecznie we wtorek rano, dlatego muszę przygotować przynajmniej trzy warianty składu i taktyki - stwierdził. Przypomnijmy, że w ostatnim meczu z Bełchatowem opiekun wiślaków nie mógł skorzystać z; bramkarza Sriergieja Pareiki, Michaela Lameya, Maora Meliksona, Cezarego Wilka oraz zawieszonego Patryka Małeckiego. O notorycznie spędzających czas w lekarskich gabinetach Radosławie Sobolewskim i Rafał Boguskim w kontekście występów na boisku już się nawet nie wspomina. A w meczu w Bełchatowie już w drugiej minucie urazu (wybity ząb) doznał Gordan Bunoza. Trener wracał jeszcze do sobotniego spotkania z GKS-em, który wiślacy tylko zremisowali 2-2. W Bełchatowie krakowianie stracili pierwsze gole, od chwili gdy drużynę przejął Probierz, odezwały się koszmary z jesieni, gdy krakowscy obrońcy popełniali proste, niewymuszone błędy wynikające z braku koncentracji i mobilizacji. - Cieszę się tylko z tego, że w drugiej połowie udało nam się strzelić cztery bramki - zauważył Probierz. - Dwie z nich nie zostały uznane, ale padły - podkreślił. Pytany czy grając trzeci raz w ciągu kilkunastu dni przeciwko Lechowi można czymś jeszcze zaskoczyć drużynę przeciwnika, trener mistrzów Polski odparł żartobliwie: - Nasz skład jest nie do rozszyfrowania, bo na razie sam nie wiem, jak zagramy. Probierz nie podzielił poglądu, że wtorkowe spotkanie będzie najważniejsze dla niego, od chwili gdy pracuje na Reymonta. - Dla mnie każdy mecz jest najważniejszy, nawet na dzisiejszej gierce treningowej będę chciał wygrać - zapewnił, a na koniec uderzył w nieco patetyczny ton: - Dzisiaj każdy, kto jest kibicem Wisły, powinien nas wspomóc i dopingować od pierwszej minuty, nie patrząc na to, kto jest z jakiego kraju. Od 1906 roku, kiedy powstała Wisła, kibicowali jej wszyscy. To przechodzi z pokolenia na pokolenie. Zapraszamy na relację na żywo z meczu Wisła - Lech