We wtorkowy wieczór wystarczyło rzucić okiem na ludzi znajdujących się na stadionie Wisły Kraków, by nie mieć wątpliwości, że właśnie doszło tam do sportowej katastrofy. Trener Radosław Sobolewski nie wytrzymał i nie pozwolił dziennikarzom zadać pytania na konferencji prasowej. Napastnik Luis Fernandez opuścił szatnię z płaczem, a w kibicach złość mieszała się ze smutkiem. Dobę po porażce z Puszczą Jarosław Królewski próbuje jednak szukać pozytywów. Wisła Kraków. Królewski: Liczy się poczciwa praca "Cieszę się, że przez ostatnie pół roku, mimo niekorzystnego dla nas wyniku końcowego Wisła Kraków stała się po prostu przyjaznym, odważnym, otwartym, spokojnym, autentycznym miejscem z klasą, a także mocno uporządkowanym od środka w wielu wymiarach. Cieszę się, że klub poradził sobie z wyzwaniami finansowymi. Czasami zbyt mocno być może był organizacją cieszącą się z drobnych sukcesów i progresu, czasami zbyt bezpośrednią, ale zawsze otwartą na wszystkich począwszy od kibiców, po dziennikarzy aż po partnerów biznesowych" - pisze na Twitterze prezes Wisły. Dalej Królewski przyznaje, że to niewiele znaczy w kontekście braku awansu, ale jest także zadowolony, że wokół klubu udało się zjednać wielu ludzi. I dodaje, że przyszłość Wisły nie może być zakładnikiem przeszłości. "Musimy szybciej dojrzewać i stawiać sobie kolejne cele. Na koniec liczy się po prostu poczciwa praca nad kolejnymi wyzwaniami. Mam nadzieje, że niezależnie pod kogo zarządzaniem, wkrótce to zaprocentuje" - kończy Królewski. Teraz przed Wisłą nowe wyzwania organizacyjne, a także sportowe. Na razie wiadomo, że z klubem najpewniej pożegna się jeden ze sponsorów, pod znakiem zapytania stoi też przyszłość kilku piłkarzy oraz szkoleniowca Radosława Sobolewskiego. PJ