Wisła Kraków tylko zremisowała na inaugurację sezonu Fortuna I Ligi w wyjazdowym starciu z Górnikiem Łęczna - 2:2. Świetny debiut zaliczył nowy pomocnik krakowian Joan Goku Roman, ale jednocześnie dały o sobie znać spore problemy "Białej Gwiazdy" w grze defensywnej. Po spotkaniu potężne rozczarowanie wśród kibiców Wisły można było odnotować m.in. w mediach społecznościowych, gdzie fani jasno dawali prezesowi klubu Jarosławowi Królewskiemu do zrozumienia, co ich boli. Wszak krakowianie już w zeszym sezonie celowali w powrót do Ekstraklasy, a gdy to się nie udało - po przegranych barażach z Puszczą Niepołomice - ambicje związane z awansem przenieśli na obecny sezon. Wisła Kraków. Jarosław Królewski: Nie ulegajmy masowej paranoi Prezes "Białej Gwiazdy" postanowił odnieść się do burzy wokół rozczarowującej inauguracji Wisły w rozmowie z "Gazetą Krakowską". Królewski w wielu kwestiach nie owijał w bawełnę. - Widzę, jak wiele krytyki spada na sztab szkoleniowy po tym meczu, więc pozwolę sobie trochę podsumować ten aspekt. W Polsce dominuje brak cierpliwości, zarówno w biznesie, technologiach czy w sporcie. Jak coś ma potrwać nieco dłużej i nie dawać oczekiwanych rezultatów, natychmiast pojawia się ogromna irytacja - wskazywał we wspomnianym wywiadzie. - Wisła Kraków miała od ostatniego prawdziwego sukcesu, czyli mistrzostwa Polski, pewnie 16-18 trenerów na ławce (...). Byli u nas tacy, którzy byli przymierzani do najlepszych klubów w tym kraju, byli też tacy, którzy zaczynali swoją poważną karierę w piłce, byli i tacy znani z twardej ręki, byli również lżejsi w podejściu. Co ich wszystkich łączy? Niemal każdy nie był w stanie przetrwać tu zbyt długo. Ruch przywitał się z Ekstraklasą porażką, aż dwa anulowane gole Królewski dał do zrozumienia, że trener Radosław Sobolewski nie będzie wzywany "na dywanik" po jednej stracie punktów. - Czy trener ma rzeczy do poprawy w swoim warsztacie? Oczywiście i on to doskonale rozumie, ale oczekiwanie od niego, że będzie przepraszał po pierwszym zremisowanym meczu sezonu jest po prostu błazenadą - oświadczył prezes krakowskiego klubu. Królewski został zapytany o główne mankamenty w grze Wisły na inaugurację rozgrywek. Kibice po spotkaniu w Łęcznej narzekali na przeprowadzone w nieodpowiednim momencie zmiany, które wybiły drużynę z rytmu i zdezorganizowały grę w środku pola. Zwracano też uwagę na to, że krakowski zespół - podobnie, jak niedawno w barażach z Puszczą Niepołomice - znów stracił bramkę po stałym fragmencie gry. - Odnoszę wrażenie, że czasami, niektórzy kibice myślą, że u nas w gabinetach, czy w sztabie szkoleniowym nie widzi się mankamentów, które oni dostrzegają. To ja mogę zapewnić, że jest wręcz przeciwnie. Nie mamy problemu z ich identyfikacją. Jest to natomiast wyzwanie, żeby na boisku pewne sprawy wyegzekwować - przekonywał prezes Wisły. Po czym stwierdził: - Powiem, że dla mnie zaczynają już być trochę monotematyczne te wszystkie dyskusje o legendach, które pracują w klubie niby za zasługi, o niewyciąganiu wniosków, o oblężonych twierdzach i inne tego typu podsumowania. Jeśli naprawdę chce się znaleźć sedno problemu, robi się to profesjonalnie, próbuje się rzeźbić materiał, który mamy. Czasami efekty są jakie są, ale też nie ulegajmy masowej paranoi. Zagrał z Messim, trafił do Wisły Kraków. Oto co go łączy z Djokoviciem W kolejnym spotkaniu Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe zPolonią Warszawa.