W poniedziałek Wp.pl podała, że Kewin Komar został pobity przez kiboli, którzy najprawdopodobniej identyfikowali się z Wisłą Kraków. Następnie mieli oni również czekać z maczetami na bramkarza pod jego domem. Wielki pech piłkarza Wisły Kraków. I to w takim momencie Tej wersji nie potwierdziła jednak policja, która w komunikacie napisała, że "z dotychczasowych ustaleń wynika, że zdarzenie nie miało podłoża kibicowskiego". - Im więcej świadków mamy przesłuchanych, tym bardziej rysuje się sytuacja - absolutnie nie było tam [na festynie - red.] nie tylko pseudokibiców, ale i kibiców. Bójka była na zupełnie innym tle, a zawiadomienie o uszkodzeniu ciała zostało złożone zarówno przez piłkarza, jak i drugiego mężczyznę - przekazał z kolei Wirtualnym Mediom podinsp. Katarzyna Cisło, rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Wisła Kraków. Oświadczenie Jarosława Królewskiego Do całej sytuacji postanowił odnieść się Jarosław Królewski, prezes i współwłaściciel Wisły Kraków. Prezes Wisły dodaje, że przez ostatnie lata klub mocno inwestował, aby wspierać inicjatywy społeczne i być miejscem otwartym dla młodzieży. Pobicie piłkarza Ekstraklasy. Prezes Wisły zwraca uwagę na jedną rzecz - Przykład tego zdarzenia jest smutnym obrazem polskich mediów, które prześcigały się w etykietowaniu klubu w sposób zapewniający klikalność. [...] To moment, aby się zatrzymać i zanurzyć się w chwili refleksji - napisał Królewski. PJ