Spotkanie przez policję zostało zakwalifikowane jako impreza wysokiego ryzyka, m.in. dlatego do Lublina nie mogli pojechać kibice Wisły. Okazało się jednak, że mimo ich nieobecności, na stadionie zrobiło się bardzo niebezpiecznie. - Dużo sytuacji spornych, dużo kłótni i przepychanek. Ale byliśmy przygotowani na taki mecz, wiemy jakie jest ciśnienie ze strony kibiców Motoru. Nic nie chcę mówić, ale to chyba jakiś delikatny kompleks - podkreślał zaraz po meczu Alan Uryga, kapitan Wisły. Nerwowa atmosfera w końcówce meczu Motor - Wisła Przez cały mecz piłkarze Wisły byli wyzywani, ale kumulacja złych emocji miała miejsce już w doliczonym czasie gry. Sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny dla krakowian za zagranie ręką, a okazję na raty wykorzystał Goku i przyjezdni prowadzili 4-1. Po zdobytej bramce napastnik Wisły wraz z kolegami pobiegł cieszyć się w stronę trybun, z których od razu poleciały różne przedmioty, w tym w większości butelki z płynem. Taka butelka rzucona z dużej odległości może wyrządzić krzywdę, więc piłkarze Wisły musieli ewakuować się w stronę środka murawy. Nagranie całej sytuacji z perspektywy trybun opublikował na portalu społecznościowym "X" Jarosław Królewski. Prezes Wisły dodał opis: "Padało dziś w Lublinie". Po tej sytuacji na boisku wywiązała się jeszcze przepychanka, w wyniku której trzech zawodników otrzymało czerwone kartki - dwóch z Motoru i jeden z Wisły. Zajściami na stadionie w Lublinie ma się teraz zająć Polski Związek Piłki Nożnej, ale Motor może spodziewać się dotkliwych kar. Dzięki wygranej Wisła awansowała na 10. miejsce w tabeli, Motor jest czwarty. PJ