Podczas serii rzutów karnych, Kamil Broda, bramkarz Wisły Kraków, stanął przed swoją szansą. Jednak jego strzał został obroniony przez golkipera Spartaka Trnawa. Wydawało się, że to koniec marzeń Wisły o dalszej grze w europejskich pucharach. Jednak sędziowie mieli inne zdanie. Po dokładnej analizie sytuacji podjęli decyzję o powtórzeniu rzutu karnego, ponieważ bramkarz Spartaka opuścił linię bramkową przed wykonaniem strzału, co jest zdecydowanym naruszeniem przepisów gry. Decyzja o powtórzeniu "jedenastki" okazała się kluczowa dla dalszego przebiegu serii rzutów karnych. Dzięki temu Wisła Kraków zyskała drugą szansę, którą tym razem wykorzystała i ostatecznie Biała Gwiazda triumfowała, awansując do kolejnej rundy Ligi Konferencji. Wisła Kraków - Spartak Trnava. Wielkie emocje w rzutach karnych Warto podkreślić, że szkoccy sędziowie bardzo dobrze prowadzili ten mecz, podejmując trafne decyzje w kluczowych momentach. Oprócz poprawnej decyzji o powtórzeniu rzutu karnego, sędziowie również słusznie podyktowali "jedenastkę" dla Wisły za faul na Tamasie Kissie. Sędzia Donald Robertson był bardzo dobrze ustawiony, dzięki czemu nie miał problemu z ocenieniem tego zdarzenia. Dodatkowo arbitrzy słusznie dwukrotnie nie uznali bramek gospodarzy, gdyż w obu przypadkach zaistniał spalony. Postawa sędziów, trafne decyzje oraz zarządzanie przyczyniły się do sprawiedliwego rozstrzygnięcia spotkania i tego, że po końcowym gwizdku niewiele mówi się o ich pracy, co jest całkowitym przeciwieństwem tego, co wydarzyło się w spotkaniu Śląsk Wrocław - FC Sankt Gallen. Wisła Kraków pokazała ogromny charakter, a dzięki konsekwencji i czujności sędziów w kluczowym momencie, mogła świętować swoje zwycięstwo. Szkoccy arbitrzy na czele z Donaldem Robertsonem spełnili swoje zadanie.