Zwolnienie trenera. Jakież to proste. Wykopuje się jednego faceta i od razu wszystko się klaruje. To on był winowajcą. Wina została zrzucona na kogoś, spłonął kozioł ofiarny. Zyskuje się pół roku spokoju. Do kolejnej weryfikacji. Niby to proste i czytelne - Moskal miał fatalną średnią punktową (1,29 pkt na mecz), więc nic go nie broni - za brak wyników płaci trener, ale jednak - zważywszy na wątłą kadrę, jaką dysponuje Wisła, jego zespół był jednym z najlepszych w ataku pozycyjnym. Brak skuteczności to stary grzech, głównie piłkarzy, który dręczy klub od dawien dawna. W marcu, wyrzucając Franza Smudę, Wisła zasygnalizowała światu: wszystko mamy poukładane, słaby był tylko trener. Dzisiaj doszła do ściany, bo wie, że, jeśli trener w ogóle jest problemem, to najmniejszym. A jednak zwalnia dalej. Rozrzutność w przeszłości i wymuszona przez nią oszczędność doprowadziły do tego, że klub zjada własny ogon. Zarówno w ujęciu marketingowym, a przede wszystkim w polityce kadrowej pierwszego zespołu. Kilka faktów, o których dziś mało kto pamięta, które fanów "Białej Gwiazdy" już tak bardzo ich nie bolą, gdyż czas leczy rany: - najlepszy rozgrywający Semir Stilić opuścił klub za darmo i na odchodnym głośno mówił o tym, że Wisła nie realizuje polityki budowy ambitnego klubu; - klubowi nie udało się znaleźć dobrego ofensywnego pomocnika, - o braku drugiego napastnika alarmował nawet Paweł Brożek, tymczasem klub nie tylko nikogo nie znalazł, to jeszcze stracił Mariusza Stępińskiego. Co ciekawe, Wisły nie było stać na jego wypożyczenie z FC Nuernberg, a ubogi Ruch zdobył się na transfer definitywny piłkarza i na tym wygrał; - poza początkową przygodą Wisły SA, gdy ówczesny dyrektor sportowy Adam Nawałka sprowadził pod Wawel talenty z reprezentacji Polski U-16 i U-17 klubowi nie zależy na młodzieży. Najlepszy mistrz Polski juniorów sprzed dwóch lat Tomasz Zając wolał odejść do Korony, także po innych młodych mistrzach juniorów w pierwszym składzie nie ma śladu. Jedynym młodym piłkarzem wprowadzonym do składu - przypadkowo, po urazie Stjepanovicia - jest 21-letni Alan Uryga. On światła w tunelu nie zapali; - nie jest winą ani Moskala, ani Smudy, że Wisła zaczęła sezon z ujemnym punktem, a zaległości finansowe nie sprzyjają w budowie atmosfery; - "Nie przejmujcie się, że nie płacą, tylko ciężką pracą i dobrą grą możemy wyprowadzć klub na prostą" - ta płyta, ogrywana tyle miesięcy przez Franza Smudę zdarła się, już nie poniesie melodią nikogo. Potrzebne są fakty, konkrety: wzmocnienia, nowi sponsorzy. Z nimi przyjdą zwycięstwa, a z wygranymi tłumy rzucą się do kas . - Wisła SA hołduje rządom szatni, a nie trenerów. Dlatego straciła takich fachowców jak: Dan Petrescu, Michał Probierz, Franz Smuda, a dzisiaj Kazimierza Moskala; - gdy w czerwcu 2013 roku Franz Smuda objął stery przy Reymonta ogłoszono dwuletni plan budowy "zespołu na Europę". Minęło dwa i pół roku, a zespół - zamiast coraz mocniejszy, jest coraz słabszy. Dzisiaj z ambitnego projektu zostały zgliszcza i niezapłacony ponadmilionowy rachunek Franzowi. Tę długofalową budowę rzeczywiście trzeba rozpocząć. W przeciwnym razie Wisłę czeka obrona przed degradacją;- wbrew majakom niektórych, bijącej się o puchary Wisły już nie ma. Obecna walczy o przetrwanie, o licencję bez ujemnych punktów. Klubu nie stać na utrzymywanie trzech trenerów jednocześnie. To jest prawda, o której nie wolno zapominać.