Piłkarz Wisły mocno podpadł kibicom. Duże zaskoczenie
Igor Sapała w poprzednim sezonie mocno podpadł kibicom Wisły i wydawało się, że wkrótce może pożegnać się z klubem. Z powodu kontuzji i wąskiej kadry zagrał jednak w podstawowym składzie z KF Llapi (2:0), zdobył bramkę i być może w taki sposób rozpoczął nowe otwarcie. - Liczę, że spłacę kredyt zaufania - podkreśla pomocnik Wisły.

Po fatalnym sezonie ligowym, w Wiśle doszło do wietrzenia szatni. Wielu zawodników odeszło, ale w klubie nie spieszą się z uzupełnianiem kadry. Do tego kilku piłkarzy zmaga się z kontuzjami, więc przed czwartkowym spotkaniem z KF Llapi trener Kazimierz Moskal musiał się mocno nakombinować.
Najświeższym problemem szkoleniowca było zastąpienie Kacpra Dudy, który z gry wypadł na kilka tygodni z powodu stłuczenia nerki.
- Mam plan jak go zastąpić, choć w stosunku 1 do 1 będzie to trudne - zapowiadał szkoleniowiec Wisły.
Moskal zaskoczył i od pierwszej minuty postawił na Igora Sapałę. Niespełna 29-letni pomocnik przez półtora roku tylko siedem razy wyszedł w podstawowym składzie, a ostatnio jego notowania tylko spadały. Po jednym z ostatnich spotkań poprzedniego sezonu kibice byli na niego wściekli, zarzucali mu brak zaangażowania i sugerowali, by lepiej poszukał sobie innego klubu.
W czwartkowy wieczór Sapała pokazał jednak, że przy Reymonta mogą mieć z niego jeszcze pożytek - w drugiej minucie precyzyjnie przymierzył z dystansu i dał Wiśle prowadzenie.
Chciałbym zacząć dawać drużynie więcej i mam nadzieję, że taki dobry początek pomoże mi w tym i będę mógł spłacać kredyt zaufania, jakim obdarzył mnie klub oraz trener. Mam nadzieję, że ten mecz jest dobrym początkiem. Patrzę w przyszłość, by w każdym spotkaniu dać tej drużynie jak najwięcej
Były pomocnik Rakowa Częstochowa nie krył, że prawdopodobnie było to jego najlepsze spotkanie w barwach Wisły, do której przyszedł wiosną 2023 r.
- Muszę jeszcze raz obejrzeć ten mecz, ale tych dobrych, czy bardzo dobrych spotkań w moim wykonaniu nie było zbyt wiele, więc pewnie występ przeciwko Llapi był moim najlepszym w Wiśle. Mam jednak nadzieję, że to jeden z kilku najlepszych w tym sezonie - dodał Sapała.
Bramka Sapały sprawiła, że krakowianie mogli grać spokojnie i długimi fragmentami kontrolowali spotkanie. Po przerwie rywale zaczęli bardziej ochoczo atakować, ale w doliczonym czasie drugą bramkę dla Wisły zdobył Angel Rodado.
- Przeciwnik był bardzo agresywny i było to czuć, ale byliśmy dobrze przygotowani przez sztab oraz trenera. Dobrze czujemy się w takiej grze. Myślę, że nie odstawaliśmy, a według mnie piłkarsko byliśmy lepsi. Mimo wygranej 2:0 zapowiada się trudny rewanż, ale jesteśmy na to gotowi. Zobaczymy, co można jeszcze poprawić i jak jeszcze bardziej zdominować przeciwnika. Nie myślimy o zaliczce 2:0, ale jedziemy tam wygrać i nie pozostawić im żadnych złudzeń - zapowiada Sapała.
Trener Moskal: - 2:0 cieszy, ale musimy pamiętać, że przed nami bardzo trudny mecz w Kosowie. Cytując klasyka - "2:0 to bardzo niebezpieczny wynik", więc na pewno musimy być przygotowani na trudne spotkanie. Przypuszczam, że będzie trudniejsze od dzisiejszego.
Rewanż w Kosowie 18 lipca. Wygrany dwumeczu w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzy się z Rapidem Wiedeń, a przegrany zagra w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji z Broendby Kopenhaga.
Piotr Jawor













