Na początku spotkania klubowy lekarz, Mariusz Urban wyjaśnił dokładnie, na czym polegały problemy zdrowotne piłkarza. - Marko przeszedł badania w Serbii i Szwajcarii. Problem zdrowotny polegał na pojawieniu się wysięku w jamie serca. Zauważyliśmy to podczas badań, które są przeprowadzane co pół roku, zarówno w przypadku pierwszej, jak i drugiej drużyny. Istnieje kilkanaście możliwych przyczyn takiego stanu. Po wstępnych badaniach w Krakowie zdecydowaliśmy, że Marko przejdzie również badania w Serbii - powiedział Urban. - Zawodnik ma ustalone postępowanie na przyszłość. Problem, który został zdiagnozowany, nie wyklucza go z profesjonalnego uprawiania sportu, lecz wymaga bacznej obserwacji. Będziemy stopniowo wprowadzać Marka do treningów, tak aby sukcesywnie przygotowywać go do pełnych obciążeń. Trudno teraz snuć przypuszczenia, kiedy wróci na boisko. Zależy to od organizmu zawodnika i jego odporności na wirus, który był bezpośrednią przyczyną choroby. W tym momencie możemy powiedzieć, że największy niepokój już mamy za sobą, piłkarz nie wymaga operacji ani leczenia. Wymaga spokoju i akceleracji obciążeń w najbliższych miesiącach. Jeśli wszystko będzie w porządku, będziemy mogli przygotowywać Marka do uprawiania profesjonalnego sportu - wytłumaczył lekarz. Jovanović przyznał, że czuje się już lepiej i powoli będzie wdrażany w rytm treningowy. - Cały czas czułem się dobrze. Kiedy dowiedziałem się o chorobie w szpitalu, nie odczuwałem żadnego bólu. Nie byłem osłabiony, nie czułem tej choroby. Chciałem jechać do Serbii zrobić wszystkie badania, bo tam jest moja rodzina. Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Jak opowiadał obrońca Wisły, "stan płynu w osierdziu zmniejszał się z tygodnia na tydzień. Przez chwilę lekarze mówili nawet, że jest zagrożenie rakiem krtani. Mój lekarz zdiagnozował, że może tak być, ale nie musi. Był to szok dla mnie i dla mojej rodziny. Przyjaciele polecili mi klinikę w Szwajcarii, gdzie przyjmuje jeden z najlepszych onkologów w Europie. Powiedział mi, że ma duże doświadczenie i - jego zdaniem - to nie jest rak. Zrobiliśmy wszystkie badania i okazało się, że wszystko jest w porządku, poziom płynu się obniżał i to był dowód, że wspomniana choroba mnie nie dotyczy". Gdy zawodnik Wisły usłyszał, że jego stan uległ poprawie, był to dla niego niesamowity moment. - Gdy dowiedziałem się na sto procent, że jestem zdrowy, byłem ogromnie szczęśliwy. To było bardzo ważne dla moich córek i żony. Dzięki Bogu wszystko jest okej. W połowie kwietnia znowu polecę do Szwajcarii, aby zrobić kolejne badania. Bardzo się cieszę, że jestem znowu tutaj i mogę was widzieć. Zespół już dwa miesiące jest w pełnym treningu, ale mam nadzieję, że do końca kwietnia będę do dyspozycji trenera. Nie chcę się spieszyć z powrotem, bo nie warto. Na końcu Jovanović skierował podziękowania do osób, które wspierały go w ciężkich momentach. - Chcę bardzo podziękować lekarzom w szpitalu, bo gdyby nie oni mógłbym mieć bardzo poważne problemy. Dziękuję również doktorowi Urbanowi, który bardzo mi pomógł. Wspierały mnie wszystkie osoby z klubu, zarówno właściciel Cupiał, jak i prezes Bednarz. Należy pamiętać, jak ważne jest ludzkie życie. Kiedy zostałem kontuzjowany w meczu z Cracovią, to był dla mnie dramat - koniec świata. Teraz inaczej podchodzę do życia, do piłki nożnej. Słowa uznania należą się również kibicom. Zarówno tym z Serbii, jak i Polski, ponieważ cały czas mnie wspierali - zakończył.