Środowym meczem ze Skonto Ryga Wisła Kraków rozpoczyna walkę o Ligę Mistrzów. Odkąd klub przejął w roku 1998 milioner Bogusław Cupiał to już szóste podejście "Białej Gwiazdy" do najbardziej prestiżowych rozgrywek piłkarskich w Europie. Do tej pory wiślakom jeszcze nigdy nie udało się awansować do fazy grupowej. Droga do niej wydaje się tym razem zdecydowanie łatwiejsza niż jeszcze kilka lat temu. Po reformie Michela Platiniego, która weszła w życie w sezonie 2009/2010, polskie kluby mają gwarancję, że w decydującej fazie eliminacji nie trafią już na europejskich potentatów. Wystarczy pokonać dwa niżej rozstawione zespoły (w drugiej i trzeciej rundzie), a w czwartej wyrzucić za burtę odrobinę silniejszych rywali, by cieszyć się z awansu. Nawet to nie wystarczyło jednak najpierw Wiśle (odpadła z Levadią Tallin) a rok później Lechowi Poznań (poległ ze Spartą Praga), by przełamać trwającą od 1996 roku niemoc mistrzów Polski w zmaganiach o udział w LM. Ostatnią polską drużyną, której udało się awansować do fazy grupowej był Widzew Łódź. Prowadzony wówczas przez Franciszka Smudę zespół zajął co prawda ostatnie miejsce w grupie ze Steauą Bukareszt, Borussią Dortmund i Atletico Madryt, ale za sam udział dostał spore pieniądze i na dodatek wypromował wielu zawodników do silniejszych lig. Wisła na takie rozwiązanie przystałaby w ciemno, bo żadne inne rozgrywki klubowe nie pozwalają zarobić tyle, co Champions League. Pierwszy krok do raju Pierwszy krok na drodze do raju krakowianie będą musieli zrobić już w środę. W drugiej rundzie eliminacji w Rydze zmierzą się z mistrzem Łotwy - Skonto. Rywale są zespołem dużo niżej notowanym i o awansie do fazy grupowej nie próbują nawet marzyć. Złożony głównie z młodych zawodników zespół w trwającym sezonie zajmuje czwarte miejsce w lidze tracąc do liderującego Ventspils trzy punkty. Chociaż w ostatnich tygodniach podopieczni Mariansa Paharsa spisywali się bardzo dobrze (13 punktów w pięciu kolejkach), to łotewscy dziennikarze zaznaczają, że awans do kolejnej rundy byłby dla Skonto sukcesem ponad stan. Piłka nożna to zresztą w ich kraju sport nie drugiej, a czwartej kategorii, bo zdecydowanie większą popularnością cieszy się choćby koszykówka. Największymi gwiazdami Skonto są obecnie... trenerzy. Marians Pahars i jego asystent - Vitalijs Astafjevs to prawdziwe ikony łotewskiego futbolu i właściciele nazwisk rozpoznawalnych nie tylko w Rydze i okolicach. Ten ostatni to rekordzista pod względem występów w kadrze Łotwy, zaś Pahars jest powszechnie uważany za najlepszego piłkarza w jej dziejach. W czasie zawodniczej kariery występował m.in. w Southampton. Od swoich podopiecznych Pahars wymaga ofensywnej i ambitnej gry, do jakiej przywykł w czasach występów w Premier League. W spotkaniach ligowych preferuje system 4-4-2, ale niewykluczone, że w środowy wieczór ustawi zespół zdecydowanie bardziej defensywnie. Chociaż Skonto w swojej krótkiej historii zdobywało mistrzostwo Łotwy aż 15 razy, to europejskie puchary od lat są dla piłkarzy tego klubu przygodą krótką i nieprzyjemną. Najdalej zaszli w sezonie 1999/2000 , kiedy to w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów wyeliminowała ich Chelsea Londyn. O lekceważeniu nie ma mowy Wiślacy na pewno nie zlekceważą jednak rywali, bo odpadanie ze słabeuszami stało się dla nich w ostatnich latach chlebem powszednim. Kiedy kibice zapominali już powoli o pucharowych potknięciach z Dinamem Tbilisi czy Valerengą Oslo, zawodnicy "Białej Gwiazdy" niespodziewanie dostawali "bęcki" od wspomnianej Levadii czy azerskiego Karabachu Agdam. Tym razem nikt nie dopuszcza podobnie czarnego scenariusza do głowy, a trener Robert Maaskant, który objął stery krakowskiego klubu w sierpniu 2010 roku, na spotkaniach z dziennikarzami irytował się ilekroć ci przypominali mu niepowodzenia jego poprzedników. - Rozpamiętywanie przeszłości nie pomoże nam w lepszym przygotowaniu się do dwumeczu ze Skonto. Stać nas na rozegranie sześciu meczów na wysokim poziomie, a tyle jest potrzebne do awansu - nie ma wątpliwości szkoleniowiec Wisły. W ostatnich dniach Holender wraz z drużyną gościł w Estonii, gdzie rozgrywany był miniturniej z udziałem Rapidu Bukareszt (Wisła przegrała z nim 0-2) i Flory Tallin (remis 2-2). Sprawdzian bez Kirma, ale z Ilievem W środę Maaskant na pewno nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego Andraża Kirma. Jego miejsce na lewym skrzydle zajmie Serb Ivica Iliev, który podpisał kontrakt z Wisłą przed kilkoma tygodniami. Wcześniej występował w Partizanie Belgrad, w którego barwach w poprzednim sezonie zagrał w Lidze Mistrzów i został królem strzelców rodzimej ligi. W Rydze to od niego, Maora Meliksona, Cwetana Genkowa i Patryka Małeckiego będzie zależała ofensywna gra krakowian. Oprócz Ilieva z nowych zawodników na miejsce w pierwszym składzie może liczyć jeszcze Michael Lamey, który zdaniem Maaskanta na prawej obronie radzi sobie znacznie lepiej niż jego poprzednik na tej pozycji - Słowak Erik Czikosz. - Wszyscy nowi zawodnicy, jacy pojawili się w Wiśle, prezentują poziom wyższy niż ich poprzednicy. W trakcie zgrupowań w Zakopanem i w Holandii zrobiliśmy tyle, ile tylko mogliśmy, by przygotować się na sto procent do eliminacji Ligi Mistrzów - zaznaczył na ostatniej konferencji prasowej trener Wisły. Pierwszy sprawdzian "Białej Gwiazdy" w Europie już dzisiaj. Bartosz Barnaś, korespondencja z Rygi *** Mecz Skonto Ryga - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 20.30 czasu polskiego. INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo