- Mój zespół na szczęście ma już spotkania z Wisłą i Lechem za sobą. Po tych spotkaniach mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że absolutnie mnie nie dziwi fakt, że obie te ekipy przewodzą naszej lidze. Mają nie tylko największe budżety, wspaniałe stadiony, które są w trakcie rozbudowy, czy wreszcie wielkie rzesze kibiców, ale przede wszystkim ogromny potencjał ludzki. Potencjał zarówno w formacji ofensywnej, jak i także w defensywie - mówi wysłannikowi INTERIA.PL opiekun drużyny z Gdyni . Po chwili oddechu i namysłu dodając: - Porównując obu rywali w walce o mistrzostwo Polski, a także potyczki moich chłopaków z nimi, to największe wrażenie na mnie zrobił Lech i to bardzo zdecydowanie. Lechici mają moim zdaniem obecnie odrobinę lepszą formację ofensywną, stabilniejszą defensywę. Zwłaszcza, gdy na boisko powrócą jeszcze wcześniej kontuzjowani piłkarze. Poznaniacy grają też z bardzo dużą agresywnością, zaciętością. Ja osobiście stawiam na minimalną wygraną Lecha. - Wisła jednak też ma swoje atuty. Widać, że trener Henryk Kasperczyk, zaczął działać, powoli krakowianie "łapią wiatr w żagle". Wychodzą na swoją właściwą prostą. Myślę, że dzisiaj wszystkich kibiców, a także miłośników piłki nożnej czeka bardzo ciekawe widowisko, którego z pewnością nie będziemy musieli się wstydzić nawet w Europie. Jak obie ekipy będą szły "łeb w łeb" to będziemy mieli również bardzo ciekawy, emocjonujący finisz rozgrywek. A o to chyba kibicom i nie tylko chodzi - podsumował szkoleniowiec drużyny z Trójmiasta.